
pobieranie * pdf * do ÂściÂągnięcia * download * ebook
Podobne
- Strona startowa
- 078. Hammond Rosemary Dwa serca, dwa światy
- Hill_Livingston_Grace_ _Bliżej_serca_03_ _Szkarłatne_róże
- Nora Roberts 04 Z nakazu serca Niedowiarek
- Cartland Barbara Kobiety też mają serca
- Card Orson Scott Płomień serca (pdf)
- Plomien_Serca
- Sara Shepard Pretty Little Liars 13 Skruszone
- 66 Ĺťycie jak teatr Craven Sara
- GR811 DUO Allison Margaret Upragniony pocalunek1
- 306. DUO Sanderson Gill Doskonala pielegniarka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- stirlic.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sprawa. Nie mógł się już doczekać, kiedy spotka się z nią ponownie, i wyjątkowo
niechętnie myślał o opuszczaniu miasta.
Na korytarzu zaświeciło się światło i Nick wiedział, że to jego sekretarka, któ-
ra zawsze przychodziła wcześniej. Pogawędził z nią kilka minut, po czym wydał jej
dyspozycje.
- Zorientuj się, czy można przyspieszyć moje spotkania w L.A. Chciałbym le-
cieć dzisiaj, a jutro wrócić wcześniej. Jeśli uda ci się przesunąć spotkania, powiedz
pilotowi, żeby przygotował samolot. Polecę najszybciej, jak to możliwe.
Sekretarka załatwiła wszystko bardzo szybko.
- Oto pana plan spotkań w L.A. Wylatuje pan o dziesiątej. Tu jest lista telefo-
nów do pana w trakcie pana nieobecności. Kalendarz i lista spraw do załatwienia na
bieżący tydzień.
S
R
- Dziękuję, Peggy - odrzekł, patrząc na stertę papierów, którą sekretarka
trzymała w ręku. Zaczęła u niego pracować w dwa miesiące po tym, jak otworzył
własną działalność. Peggy była cicha, odpowiedzialna i poukładana. Doskonale się
z sobą dogadywali. Ufał jej, a pogawędki z nią sprawiały mu przyjemność. Poznał
jej męża i wiedział, że był inżynierem pracującym przy wydobyciu ropy naftowej.
Spojrzał na listę telefonów. Jeden od brata, reszta bieżące sprawy zawodowe.
Zaczął przeglądać dokumenty, ale jego myśl uciekała do Abby. Ciekawe, co teraz
robiła. Już sięgał po telefon, by do niej zadzwonić, gdy do drzwi rozległo się puka-
nie, zbyt głośne jak na jego sekretarkę.
- Proszę wejść. - Do gabinetu wkroczył Noah. Ubrany w świetnie skrojony
garnitur i czerwony krawat wyglądał nienagannie. Jak odnoszący sukcesy milioner,
którym w istocie był. Dwa lata młodszy od Nicka, mocno się od niego różnił. Miał
bardziej delikatną, jeszcze chłopięcą, smukłą sylwetkę i długie rzęsy. Tylko ciemna
barwa ich włosów i coś w spojrzeniu wskazywało na to, że są braćmi. Miał z sobą
walizkę i po uściśnięciu bratu dłoni opadł na fotel.
- Dzień dobry, bracie - powiedział z szerokim uśmiechem. Noah zazwyczaj
miał na twarzy uśmiech, ale dzisiaj to była prawdziwa radość.
- Zdaje się, że masz jakieś świetne nowiny, bo wyglądasz jak kot, który złapał
rybÄ™.
- Chyba kot, który złapał mysz - poprawił go machinalnie brat. - Nie mógł-
bym odczuwać większej satysfakcji... Braciszku, udało nam się! - wykrzyknął, a
jego oczy rozbłysły. - Możesz dzisiaj wieczorem świętować. I to świętować po kró-
lewsku! - Wyciągnął dłoń do brata, żeby ten przybił piątkę.
Nick poderwał się na równe nogi, uderzył w dłoń brata, że aż plasnęło, po
czym uścisnął go serdecznie.
- Niech mnie diabli, Noah! To fantastycznie! Udało ci się! - wykrzyknął Nick,
nie posiadając się z radości i jeszcze nie dowierzając, że wszystko poszło tak gład-
ko.
S
R
- Masz na myśli, że nam się udało. To było twoje zaplecze informacyjne i
twój sprzedawca.
- Ale tylko dzięki twojemu uporowi dopięliśmy swego.
- Staruszek Taylor chyba się zapluje z wściekłości, kiedy się dowie, kto stoi
za Centennial i czemu straci multimilionowy przetarg.
Noah wyjÄ…Å‚ z walizki niebieskÄ… teczkÄ™ z dokumentami dotyczÄ…cymi transak-
cji. Podał ją Nickowi.
- Zarobiłeś wczoraj mnóstwo pieniędzy, Nick. Oto kontrakt. Firma Masaryka
nabyła nasze ziemie i wycofała się z kupna posiadłości za pośrednictwem Taylora
na dwadzieścia cztery godziny przed sfinalizowaniem z nimi transakcji. Płacą im
jedynie kaucjÄ™ zabezpieczajÄ…cÄ….
- Kiedy podpisaliście dokumenty?
- Wczoraj po południu. Brakuje tylko twojego podpisu.
- Jestem z ciebie dumny, Noah! - wykrzyknął entuzjastycznie Nick. - To twój
wielki triumf i ty powinieneś mieć z tego najwięcej.
- Firma zarobi na tym krocie, więc ty także powinieneś świętować.
- Oczywiście, że będę - powiedział Nick, a w jego głosie słychać było triumf.
- Noah, do końca życia nie zapomnę Taylorowi, że patrząc mi prosto w oczy, po-
wiedział, że nigdy do niczego nie dojdę.
- Zasłużył sobie na to, a ty i tak nie byłbyś szczęśliwy, pracując dla niego.
Nawet wtedy, gdy dopiero zaczynałeś.
Nick zacisnął zęby.
- Osądził mnie na podstawie naszego ojca i skreślił tylko dlatego, że urodzi-
łem się biedny. Skoro urodziłem się w biedzie, umrę w biedzie. Tak powiedział
nieopierzonemu młokosowi, który dopiero zaczynał w branży. To on blokował mo-
je zatrudnienie się w Commercial Real Estate w Dallas i od tamtej pory zaczęła się
między nami wojna. Gdyby po prostu odprawił mnie z kwitkiem, ale on zabierał mi
każdą kolejną transakcję.
S
R
- Wczoraj niezle mu odpłaciłeś za to, że od początku próbował cię zniszczyć.
Swoją drogą nasz stary musiał mu niezle zalezć za skórę.
Nick wzruszył ramionami.
- Kto wie? Ojciec narażał się wielu ludziom, gdy był pijany. To w ogóle cud,
że zdobył tę pracę ogrodnika u Gavina Taylora. Nigdy nie słyszałem nic na ten te-
mat i domyślam się, że ty także, bo jesteś młodszy ode mnie.
Nick doskonale pamiętał rozmowę kwalifikacyjną w Taylor Commercial Pro-
perties, gdy dopiero co skończył college i miał zaczynać pracować. Miał za sobą
dwa etapy kwalifikacyjne, które poszły mu dobrze. Chciano, żeby na koniec po-
rozmawiał z samym szefem. Nickowi spodobała się ta firma i szedł na rozmowę
przekonany, że ma tę pracę.
Gavin Taylor siedział za biurkiem i coś pisał i gdy Nick wszedł, nawet się nie
pofatygował, by wstać czy choćby na niego spojrzeć. Dopiero po kilku minutach,
nie przywitawszy się z nim, spojrzał na niego.
- A więc jesteś synem bezwartościowego pijaka - powiedział i Nickowi jesz-
cze teraz na samo wspomnienie tego robiło się zimno, a potem gorąco. - Nie dosta-
niesz posady w mojej firmie - obwieścił Taylor sucho. - Zwolniłem starego, a cie-
bie nie mam zamiaru zatrudniać. Twój ojciec pracował u mnie jako ogrodnik, wie-
działeś o tym?
- Nie, ale ja nie mam problemu z piciem - oświadczył Nick. - Ma pan moje
świadectwa i dyplomy. Moje oceny są bardzo dobre.
- Chłopcze, nie warto w ciebie inwestować. Jesteś śmieć i nigdy niczego nie
osiągniesz ani do niczego nie dojdziesz. Nie zamierzam mieć cię na utrzymaniu.
Wyjdz.
W całym życiu Nicka nikt go tak dogłębnie nie obraził jak Gavin Taylor. Gdy
usłyszał te słowa, ogarnęła go wściekłość, którą jednakże powściągnął.
- Proszę pana - powiedział w końcu opanowanym głosem. - Dojdę do czegoś,
a wtedy dopilnuję, by i pan się o tym dowiedział.
S
R
Po czym odwrócił się i wyszedł, ale upokorzenie, jakiego wtedy zaznał, odci-
snęło na nim piętno, które paliło go do tej pory. Na samo wspomnienie pięści same
zaciskały mu się nerwowo.
- Przestań o tym myśleć, Nick - upomniał go cicho Noah. - Wiem, że nadal
pamiętasz o tamtym, ale zemściłeś się już na nim stukrotnie.
- Przez pierwsze lata Gavin zabrał mi wiele sprzedaży dla samej tylko satys-
fakcji, że nie będę mógł niczego sprzedać. Byłem zupełnie zielony i dopiero zaczy-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]