
pobieranie * pdf * do ÂściÂągnięcia * download * ebook
Podobne
- Strona startowa
- Cynthia Vespia [Demon Hunter 01] The Chosen One (pdf)
- Julie Kenner California Demon
- Hammond_Rosemary_Uczac_sie_milosci
- Cafe pod Minogć…
- Leblanc Maurice ZśÂ‚oty trójkć…t
- James Axler Deathlands 037 Demons of Eden
- Żona Piłata
- Chloe Cole [Naughty Godmother 02] Tempting Trent [EC Twilight] (pdf)
- James P. Hogan Giants 5 Mission to Minerva
- 493. Roberts Alison Zastć™pcza matka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- stirlic.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pomodlimy się... wyjdź i zatańcz w świetle dnia... w rabiń-skiej księdze powiedziano... koty
łkają lodowatym oddechem... Wielki Sammael, Anioł Śmierci... leci przez miasto...".
— Lauro, ona wykitowała — zaprotestował Ray. — Nie męcz jej. Daj jej godnie odejść.
Laura uniosła jednak dłoń nad kotem i zakreśliła nią jakąś figurę. Nikt nie był w stanie
dostrzec, jaką — z wyjątkiem Jima, który umiał widzieć rzeczy, jakich nie widzieli inni
ludzie. Umiał widzieć cienie, dusze i duchy. Zobaczył zawirowanie powietrza, które
utrzymywało się przez chwilę po geście Laury, i dostrzegł, Ŝe narysowała kłębek z ogonem.
— Co to? — spytał, kiwając głową w kierunku kształtu w powietrzu, jakby ciągle się unosił.
— Duchomysz — odparła. — Jedna z rzeczy, jakim koty nie umieją się oprzeć.
— Co to jest duchomysz?
— Cząstka duszy kaŜdego z nas. Kiedy śpimy, zwłaszcza z otwartymi ustami, spomiędzy
warg wyskakuje nam jasna duchomysz i zaczyna biegać po domu. Nic i nikt nie jest jej w
stanie powstrzymać i nikt nie wie, czego chce. Jeśli obu-
32
dzimy się, zanim wróci, tracimy kawałek duszy. Dlatego nie wolno spać w pokoju, gdzie jest
kot. Będzie próbował złapać duchomysz, kiedy wychodzi z naszych ust. To wyjaśnia,
dlaczego w domach, gdzie są koty, jest więcej nagłych zgonów niŜ w domach bez kotów.
— Duchomysz, tak? — stwierdził Jim. — Hm, człowiek co dzień uczy się czegoś nowego.
— MoŜe pan widzieć duchy i tak dalej, prawda, proszę pana? W takim razie powinien pan
być takŜe w stanie widzieć duchomyszy. — Ponownie zakreśliła figurę w powietrzu,
równocześnie cicho mówiła: — Chodź, kocie. Wróć. Wiem, Ŝe się tylko chowasz.
— Daj spokój, Lauro — zaprotestował Ray. — Zostaw ją w spokoju, ona jest juŜ tylko
historią. Myślisz, Ŝe nie spróbowałem wszystkiego?
Laura zamknęła jednak oczy i odchyliła głowę, tak Ŝe słońce odbijało się od otaczających jej
głowę monet. Szeptała coś, czego Jim nie słyszał, domyślał się jednak, co to moŜe być.
Formuła oŜywienia. Wezwanie dla zmarłego, by wrócił. Czuł, jak mrowi go potylica.
Laura wstała. Kotka leŜała na trawie z szeroko rozłoŜonymi łapami, włoski wyschniętego
futra poruszały się na wietrze.
— PrzecieŜ ci powiedziałem! Nie Ŝyje!
W tym momencie trawa poruszyła się, jakby przeleciał po niej zimny dreszcz. MoŜe to słońce
zostało na chwilę zakryte przez chmurę? Jim spojrzał w górę, a kiedy znów spuścił wzrok,
kotka miała podniesiony łebek i patrzyła na niego.
— śyje! — zapiszczała Dottie. — Niech pan spojrzy, panie Rook! Ona Ŝyje!
Powoli kotka przekręciła się na bok. Przez chwilę leŜała i dyszała. Potem, pokonując drŜenie
łap, udało jej się wstać. Laura znów uklękła, wyciągnęła dłoń i zwierzę podejrzliwie
powąchało czubki jej palców.
33
— Nie mogę uwierzyć... — wydyszał Ray. — Mógłbym przysiąc, Ŝe była całkowicie i
kompletnie kaput.
— Ja teŜ — przyznał Jim. — Wiem, Ŝe koty mają podobno dziewięć Ŝywotów, ale to było
nie do wiary.
Kotka zaczęła iść po trawniku, zataczając ostroŜne koło, węszyła przy tym i przyglądała się
wszystkim po kolei. W końcu podeszła do Jima i zaczęła mu się ocierać o nogi.
— Wygląda na to, Ŝe został pan zaadoptowany, panie Rook — uznał Christophe.
— O nie. Ja na pewno nie. Zamierzałem kupić psa.
— Za późno. Najwyraźniej jej się pan spodobał.
Jim podniósł kotkę i pogłaskał ją. Nie wierzył, Ŝe zrządzenia losu są regułą, ale odkąd stracił
poprzedniego kota, kotkę o imieniu Tibbles, miał wraŜenie, Ŝe kiedyś powróci, jakimś
sposobem, moŜe w odmiennej postaci. Nie mógł przejść do porządku dziennego nad tak
spektakularnym sposobem, w jaki to zwierzę się zjawiło.
— Jak zamierza pan ją nazwać? — spytała Dottie.
— Nie wiem. MoŜe Pani Horowitz. Miałem w szkole podstawowej nauczycielkę, która
[ Pobierz całość w formacie PDF ]