![](Kocham_i_jestem_kochany__To_wszystko__Takie_proste_2C_takie_skomplikowane_/logo.gif)
pobieranie * pdf * do ÂściÂągnięcia * download * ebook
Podobne
- Strona startowa
- GR811 DUO Allison Margaret Upragniony pocalunek1
- GR895. DUO Orwig Sara Dar serca
- ALEKSANDER BRĂśCKNER Dzieje kultury polskiej
- Susan Amarillas śÂNIEśąNY ANIOśÂ
- Ledenda Drizzta 06 Klejnot Haljlinga
- Y04213 WW 1
- Alan Dean Foster Alien Nation
- Modesitt, LE Forever Hero 1 Dawn For A Distant Earth
- Diana Palmer Long Tall Texans 20 Callaghan's Br
- Andrew Jackson Davis Death and the Afterlife
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alpsbierun.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tak, Fiona.
Jane przypomniała sobie złośliwe błyski w oczach
pielęgniarki, kiedy się ostatnio rozstawały.
Nie zdawałam sobie sprawy, że ona aż tak nas
nienawidzi wyszeptała.
Najwyrazniej tak jest. Na szczęście Eleanor dob-
rze zna swoją siostrę. Nie uwierzyła wtę historię, ale
uznała za swój obowiązek sprawdzić, co się dzieje.
Wszystko jej wyjaśniłem.
I co ona na to?
%7łyczyła mi szczęścia. Powiedziała, że przyśpie-
szy rozwód, bo i ona może zechce z kimś się związać.
Pozwoliła mi też wyjaśnić ci, dlaczego się rozstaliśmy.
Oczywiście, jeśli chcesz to wiedzieć.
Oczywiście, że chcę!
Eleanor jest archeologiem. Twierdzi, że nie lubi
ludzi i zle się z nimi dogaduje. Jest inteligentna, ale
mało uczuciowa.
148 GILL SANDERSON
Ale dlaczego się rozstaliście?
Pytanie powinno brzmieć, dlaczego się pobraliś-
my. Tworzyliśmy luzny związek, każde żyło swoim
życiem, ale Eleanor zaszła w ciążę. Ja byłem tym za-
chwycony, ona nie za bardzo. Po porodzie niewiele się
zmieniło. Między nią a Jamesem nigdy nie wytworzyła
się prawdziwa więz jak między matką a synem. Nie
pomogła psychoterapia ani leki. W końcu moja żona
doszła do wniosku, że będzie lepiej, jeśli nas zostawi
samych. Po jakimś czasie się z nią zgodziłem.
Jane jeszcze nigdy nie słyszała takiej historii.
Czy ona cię kochała?
Na swój chłodny sposób chyba tak.
Aty ją?
Tak, ale musiałem się z tego wyleczyć.
Nadal cię to boli?
Czasami.
I boisz się, że historia się powtórzy?
Kiedyś się tego bałem, ale odkąd poznałem cie-
bie, gotów jestem zaryzykować. Jeśli i ty tego prag-
niesz.
Wstała, podeszła do niego i ucałowała go gorąco.
Lepiej będzie, jeśli dzisiaj pójdę do domu. Nadal
czuję do ciebie to, co czułam, ale muszę parę spraw
przemyśleć. No i wolałabym, żebyś jednak był formal-
nie rozwiedziony.
Kiedy dotarła taksówką do domu, i na nią czekała
wiadomość nagrana na automatycznej sekretarce. Do-
ktor Lansing, młody lekarz z oddziału nagłych wypad-
ków, zapraszał ją do gabinetu. Dotarła tam jeszcze tego
samego dnia.
Badania krwi, które pani zrobiliśmy, coś wykaza-
DOSKONAAA PIELGNIARKA 149
ły. Ale chciałem się jeszcze upewnić. Podał jej małe
pudełeczko. Jest pani pielęgniarką, więc wie pani, co
z tym zrobić. Proszę wejść tam, za zasłonę.
Po chwili wszystko było jasne.
A więc jest pani w ciąży potwierdził lekarz.
Mam nadzieję, że się pani cieszy.
Była dopiero dziewiąta, więc zadzwoniła do Chrisa.
Muszę do ciebie na chwilę wpaść oznajmiła.
Powitał ją w progu i chciał pocałować na powitanie,
ale odwróciła głowę tak, że jego usta natrafiły na jej
policzek.
Wiem, że to banalne słowa, ale musimy poroz-
mawiać powiedziała.
Może wolałabyś jednak dłużej się nad wszystkim
zastanowić? Wiem, że ten telefon cię zdenerwował,
więc...
Tu nie chodzi o mnie, tylko o ciebie.
Przeszli do jego gabinetu.
Usiądz i wysłuchaj mnie poprosiła. Nic nie
mów!
Zauważyłalęk na jego twarzy i dopiero wtedy zdała
sobie sprawę, że krzyczy.
Ależ ja nic nie mówię uspokoił ją.
Jestem w ciąży oświadczyła.
Przyglądała się mu uważnie, starając się odgadnąć,
co Chris czuje. Nie potrafiła.
Nie rozumiem. Przecież mówiłaś...
Najwyrazniej kobiety w twoim życiu mają pecha.
Obie zaszły w ciążę, chociaż tego nie chciały.
Jane, wiesz, że ja... Musimy zaplanować...
Prosiłam, żebyś nic nie mówił. Wierzyłam, że
150 GILL SANDERSON
nasz związek ma przyszłość. Ale nie chcę go tak za-
czynać. Muszę wiele spraw przemyśleć.
Chyba nie zamierzasz... zaczął z przerażeniem.
Ależ skąd! Chcę tylko, żebyś dał mi tydzień na
zastanowienie się nad tym wszystkim.
Milczał przez chwilę, aż w końcu skinął głową.
Dobrze. Niech będzie tydzień. Ale potem poga-
damy.
Gdy pózniej leżaławłóżku, przez jej głowę przebie-
gały chaotyczne myśli. Co ma zrobić? Zauważyła, że
Chris, choć z początku zaskoczony tą nowiną, raczej
się z niej ucieszył. Ale co ona czuje? Może lepiej nie
angażować się, wyjechać stąd i już nigdy nie pozwolić
sobie na miłość?
Jane sama nie wiedziała, jak przeżyje następne dni.
Na szczęście na oddziale było mnóstwo pracy, i głów-
nie ona zaprzątała jej myśli.
Oczywiście, widywała Chrisa. On również był za-
pracowany. Kilka razy pytał, czy nie zechciałaby z nim
porozmawiać na osobności, ale za każdym razem od-
mawiała.
Pewnego dnia wpadł do jej gabinetu Matt.
Jane, czy mogę powiedzieć coś, co być może cię
zirytuje?
Już i tak jestem dość zirytowana, ale mów.
Wiele ci zawdzięczam. Dzięki tobie jestem z Eri-
cą. Chciałem tylko powiedzieć, że... Chris to świetny
facet, ale od tygodnia przebywanie z nim w jednym
pomieszczeniu to istne piekło. Czy moglibyście się
wreszcie pogodzić? To by nam wszystkim bardzo ułat-
wiło życie.
DOSKONAAA PIELGNIARKA 151
Musiała się roześmiać, choć tak naprawdę miała
ochotę płakać.
Chciałabym ci pomóc, ale na razie nie mogę od-
rzekła.
Tego samego dnia po południu podjęła wreszcie de-
cyzję. Gdy oglądała stare zdjęcia, nagle zrozumiała, że
nie może spędzić reszty życia, rozpamiętując prze-
szłość. Musi wybrać to, co jest najlepsze nie tylko dla
niej, ale i dla dziecka.
Sięgnęła po telefon.
Chris? Tu Jane.
Jane! Wszystko w porządku?
Jak najbardziej, ale mam do ciebie pytanie. Co
byś powiedział na braciszka lub siostrzyczkę dla
Jamesa?
To by było cudowne! Gdyby oczywiście mama
tego maleństwa weszła do naszej rodziny.
Bo ja nie wyobrażam sobie, żeby moje dziecko
mogło mieć lepszego brata niż James i lepszego ojca
niż ty. Masz czas wieczorem? Jeśli tak, to spotkamy się
za pół godziny na parkingu przy plaży.
Z początku nie wiedziała, jak zacząć tę rozmowę.
Chris także był zagubiony.
Przejdzmy się po plaży zaproponował w końcu.
Tam dalej jest mniej ludzi.
Zdjęli sandały i brodzili po płyciznie, rozpryskując
wodę. Gwar ludzkich głosów powoli cichł, a oni szli
dalej, słuchając krzyku mew. Po chwili wzięli się za
ręce.
Byłam tu w dniu rozmowy kwalifikacyjnej, kiedy
152 GILL SANDERSON
pierwszy raz cię zobaczyłam. Można powiedzieć, że
tutaj wszystko się zaczęło, i tu się skończy.
Ale zacznie się coś nowego dodał.
Poprowadził ją w stronę skał, a gdy znalezli się u ich
podnóża, usiedli na wysuniętej kamiennej półce.
Nie wiem, od czego zacząć wyznał.
Ale ja wiem. Wyciągnęła przed siebie lewą dłoń
i spojrzała na obrączkę. Potem ją zdjęła, ucałowała
i wsunęła do kieszeni. Tak to zakończę powiedzia-
ła. Nie będę już jej nosiła, ale ją zatrzymam. Nie masz
nic przeciwko temu?
Ależ skąd. Wiąże się z nią wiele wspomnień, któ-
re są częścią ciebie. Chcę, żebyś ją zatrzymała. %7łeby
ci przypominała o Johnie.
Polubiłby cię. Jego jednak nie ma, a my jesteśmy.
%7łycie musi toczyć się dalej.
Objął ją i przysunął się bliżej, tak że poczuła bijące
od niego ciepło.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]