
pobieranie * pdf * do ÂściÂągnięcia * download * ebook
Podobne
- Strona startowa
- Anderson Poul StraĹź Czasu Tom 1 StraĹźnicy Czasu
- Gerber Michael Barry Trotter. Tom 2 Barry Trotter I Niepotrzebna Kontynuacja
- 35. Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik Tom 35 Europejska przygoda
- Ĺw. Tomasz z Akwinu 14. Suma Teologiczna Tom XIV
- Cole Allan & Bunch Christopher Sten Tom 5 Zemsta PrzeklÄtych
- Lingas Ĺoniewska Agnieszka Szukaj Mnie WsrĂłd Lawendy Gabriela TOM 3
- Carranza Maite Wojna Czarownic Tom 1 Klan Wilczycy
- Michael Moorcock Perlowa_Forteca_ _Sagi_o_Elryku_Tom_II
- Clancy Thomas Leo (Tom) 5 Zwiadowcy 3 Walka KoĹowa
- (18) Szumski Jerzy Pan Samochodzik i ... Bursztynowa Komnata tom 2
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ilemaszlat.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dyszałam ciężko, dopóki nie upadł ostatni kawałek. Stałam w miejscu, zawstydzona i
przerażona tym, co zrobiłam. Nie tylko znowu wyeksponowałam swoje głupie zdolności,
ale prawie zrobiłam z Simona poduszeczkę do igieł. Rany, mam przesrane.
Minuty pózniej wyprostowałam się i utorowałam sobie drogę przez potłuczone szkło aż
do gęstej linii drzew. Cienka warstewka potu pokrywała moje czoło, a w żołądku czułam
ciągle szczątkowy strach. Co ja zrobiłam? Gdy zobaczyłam przed sobą mój dom, poczułam
na karku znajome łaskotanie. Usłyszałam odgłos łamanych gałęzi i liści. Odwróciłam się.
Kroki Daemona zwolniły, gdy mnie zauważył. Odsunął jedną gałąz na bok, gdy się
zbliżył.
Co tu robisz, Kotek?
Minęło kilka chwil, zanim odnalazłam głos.
Właśnie wysadziłam kilka okien.
Co? Daemon zbliżył się jeszcze bardziej z szeroko otwartymi oczami. Krwawisz.
Co się stało? Zamilkł. Gdzie masz buty?
Spojrzałam na stopy.
Zdjęłam.
Daemon znalazł się przede mną w mgnieniu oka, a ze mnie posypało się kilka
odłamków szkła.
Kat, co się stało?
Uniosłam głowę i zassałam ostro powietrze. Panika z pełną mocą ścisnęła mi serce.
Szłam sobie i wpadłam na Simona...
On ci to zrobił? Jego głos był tak niski, że aż poczułam ciarki.
Nie. Nie! Wpadłam na niego, a on był zły na ciebie. Zamilkłam, wpatrując mu się w
oczy. Powiedział, że go pobiłeś.
Tak, pobiłem. Nie było przeprosin w jego głosie.
Daemon, nie możesz bić facetów tylko dlatego, że zle o mnie mówią.
Właściwie to mogę. Przechylił głowę na bok. Zasłużył sobie. Nie będę kłamał.
Oberwał za to gówno, które opowiadał.
Nie miałam pojęcia, co powiedzieć. Ha. Ja. Oniemiała.
On wie, co zrobił próbował i jeszcze coś takiego rozpowiada? Oczy Daemona
wpatrywały się w ocienione drzewa wokoło. Nie pozwolę jakiemuś ludzkiemu gnojowi
mówić tak o tobie, a szczególnie nie jemu i jego przyjaciołom.
Wow wymamrotałam, mrugając szybko. Czamami zapominam, jak opiekuńczy
potrafi być Daemon lub jak bardzo przerażający. Nie wiem, czy mam ci podziękować, bo
to się wydaje niewłaściwe, ale, eee, dzięki.
To nie ważne. Co się stało?
Wzięłam kilka głębokich oddechów i pozwoliłam słowom popłynąć. Gdy skończyłam,
Daemon otoczył mnie ramieniem i przyciągnął do swojej piersi. Nie opierałam się.
Przycisnęłam do niego twarz i złapałam go mocno za boki, czując się bezpieczniej w jego
uścisku niż gdziekolwiek indziej. Nie mogłam winić za to więzi. Jego ramiona zawsze były
swego rodzaju sanktuarium dla mnie, jeszcze przed tą więzią.
Wiem, że nie zrobiłaś tego celowo, Kotek. Ręką zataczał kojące kręgi na moich
plecach. Simon był pijany i istnieje spora szansa, że niczego nie będzie pamiętał. A nawet
jeśli, to nikt mu nie uwierzy.
Poczułam iskrę nadziei.
Tak myślisz?
Tak. Ludzie pomyślą, że oszalał. Daemon odsunął się i pochylił głowę tak, że nasze
oczy były na tym samym poziomie. Nikt mu nie uwierzy, okay? A jeśli zacznie gadać, to
ja...
Ty nie zrobisz nic. Uwolniłam się i odetchnęłam głęboko. Myślę, że już
przestraszyłeś na śmierć tego chłopaka.
Najwyrazniej nie wymamrotał. Co ty sobie tam myślałaś? Byłaś zła. Dlaczego?
Poczułam żar na policzkach i zaczęłam iść do domu.
Daemon wypuścił długie, zbolałe westchnienie. Już był przy mnie.
Kat, pogadaj ze mną.
Dojdę do domu bez twojej pomocy, dziękuję ci bardzo.
Przytrzymał dla mnie gałąz, bym mogła pod nią przejść.
Chciałbym w to wierzyć. Bo przecież daleko nie masz.
Nie powinieneś się teraz lizać gdzieś z Ash?
Popatrzył na mnie, jakby wyrosły mi dwie głowy. Od razu rozpoznałam swój błąd.
Więc o to w tym wszystkim chodzi?
Nie. To nie ma z tobą nic wspólnego... czy z nią.
Jesteś zazdrosna. Brzmiał na zadowolonego. Na pewno wygram ten zakład.
Nie przestawałam iść.
Ja? Zazdrosna? Rozum postradałeś. To nie ja odstraszyłam Blake'a.
Chwycił mnie za ramię tuż przed tym, jak zobaczyłam swój ganek.
A kogo obchodzi Ben?
Blake poprawiłam.
Nieważne. Myślałem, że mnie nie lubisz?
Zacisnęłam dłonie w pięści. Za żadne skarby nie uwolnię się od jego uścisku.
Masz rację. Nie lubię cię.
Złość zabłysnęła w jego oczach.
Kłamiesz czerwone policzki i tak dalej.
Doszło do najgorszego przypadku słownej biegunki.
Całowałeś mnie jeszcze kilka dni temu, a teraz zabawiasz się z Ash? To normalnie
robisz? Skaczesz od jednej dziewczyny do drugiej?
Nie. Opuścił ramię. Nie robiłem tego. I nie robię.
Jasne, nie znoszę przekazywać ci złych wieści, ale właśnie to robisz. I ja też. Nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]