
pobieranie * pdf * do ÂściÂągnięcia * download * ebook
Podobne
- Strona startowa
- Anderson Poul StraĹź Czasu Tom 1 StraĹźnicy Czasu
- 35. Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik Tom 35 Europejska przygoda
- Ĺw. Tomasz z Akwinu 14. Suma Teologiczna Tom XIV
- Cole Allan & Bunch Christopher Sten Tom 5 Zemsta PrzeklÄtych
- Lingas Ĺoniewska Agnieszka Szukaj Mnie WsrĂłd Lawendy Gabriela TOM 3
- Carranza Maite Wojna Czarownic Tom 1 Klan Wilczycy
- Clancy Thomas Leo (Tom) 5 Zwiadowcy 3 Walka KoĹowa
- (18) Szumski Jerzy Pan Samochodzik i ... Bursztynowa Komnata tom 2
- Herbert Frank Tom 5 Heretics of Dune
- Clancy Tom Zwiadowcy 5 Wielki wyĹcig
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- soffa.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pada się na kawałki. Poddał się temu uznawszy, że jest tylko pomocnikiem Oone
i widocznie tak musi być. Ciało przelewało się niczym woda, krew w żyłach zmie-
niała się w prądy barwnego gazu, szkielet falował niczym płynne srebro, a wszyst-
ko to mieszało się z ciałem dziewczynki, stawało się jej ciałem przez chwilę, by
poszybować dalej jeszcze, ku mrocznym jaskiniom i tunelom, ku miejscom, gdzie
wznosiły się całe światy zbudowane z pustych wewnątrz skał, gdzie słyszał wo-
łające go głosy pragnące przestraszyć lub dodać mu ducha, inne wyjawiały mu
nie chciane sekrety. Nagle zrobiło się jasno. Poczuł, że Oone jest tuż przy nim
i prowadzi go za rękę, chociaż wciąż nie wiedział, gdzie kończy się jego ciało,
a zaczyna jej. Przemawiała doń pewnie, nawet serdecznie, jakby znała czekające
na nich niebezpieczeństwa i przechodziła tędy wiele razy. Jednak pobrzmiewało
w jej głosie napięcie sugerujące, że z tak wielkim ryzykiem nie miała dotąd do
czynienia i że może się zdarzyć, iż żadne z nich nie powróci już nigdy do Spiżo-
wego Namiotu ni do Oazy Srebrnego Kwiatu.
Usłyszał muzykę i wiedział, że to dusza dziecka pod postacią dzwięków. Słod-
ka i smutna, bardzo samotna melodia. Tak piękna przy tym, że gotów był załkać
i uczyniłby to, gdyby był czymś więcej niż tylko zwiewną zjawą.
A potem ujrzał otwierające się przed nim błękitne niebo i czerwoną pustynię
ciągnącą się aż po horyzont, gdzie majaczyły czerwone góry, i wydało mu się, że
oto powrócił do znajomej krainy, którą opuścił kiedyś w dzieciństwie, a potem
o niej zapomniał.
Rozdział 2
POGRANICZE
Elryk czuł, jak wraca normalna waga i spoistość jego ciała, a gdy się rozejrzał,
wydało mu się, że okolica nie różni się niemal od tej, którą dopiero co opuścili.
Przed nimi rozciągała się czerwona pustynia zwieńczona w oddali czerwonymi
górami. Obejrzał się, oczekując ujrzeć za sobą Spiżowy Namiot, ale zamiast niego
zobaczył przepaść tak ogromną, że nie widać było ani jej dna, ani drugiego brzegu
urwiska. Odczuł zawrót głowy i ku rozbawieniu Oone zachwiał się, jakby chciał
odzyskać równowagę.
Złodziejka Snów ubrana była wciąż w te same jedwabie i atłasy. Nie kryła
śmiechu.
Tak, książę Elryku! Znajdujemy się dokładnie na krawędzi świata! Wszel-
kie dostępne nam wybory na pewno nie obejmują odwrotu!
Nawet o tym nie myślałem, pani. Przyjrzawszy się uważniej otoczeniu,
stwierdził, że góry są tu nieco wyższe i wszystkie pochylają się w tę samą stronę,
jakby przygięte potężnym wiatrem.
Przypominają zęby dawno wymarłego drapieżnika powiedziała Oone ze
wzruszeniem ramion, jakby zaiste spoglądała kiedyś w paszczę takiego potwora.
Oto pierwszy etap naszej wędrówki, kraina zwana niezmiennie Sanadorem,
czyli Krainą Snów Pospolitych.
Ale nie poznajesz tego miejsca.
Sceneria jest zmienna, znamy tylko naturę krainy. Niezależnie od szczegó-
łowych różnic, miejsce to jest niebezpieczne nie dlatego, że obfituje w nieznane,
ale wręcz przeciwnie. Pora na drugą zasadę Złodzieja Snów.
Uważaj na wszystko, co jawi się znajomo.
Dobrze ci idzie. Wyglądała na zadowoloną z odpowiedzi Elryka, jakby
nie do końca wierzyła w swoje talenty pedagogiczne. Książę zaś zaczynał rozu-
mieć, jak desperacką jest ich wyprawa i poddawał się chwili niosącej nowe do-
świadczenia mogące wywyższyć go ponad dotychczasowych władców Melnibon
opierających swą władzę na tradycyjnych metodach i dążeniu do pomnożenia sił
82
za każdą cenę.
Uśmiechnął się i z błyskiem dawnej energii w oczach skłonił się ironicznie.
A zatem prowadz, pani! Ruszajmy ku górom. Nieco zdumiona tą zmianą
nastroju Oone zmarszczyła brwi, ale postąpiła przez piasek tak lekki, że zamykał
się wokół jej stóp niczym woda. Albinos poszedł za nią.
Muszę zauważyć powiedział po jakiejś godzinie marszu, która nie za-
znaczyła się na nieboskłonie że im dłużej tu przebywam, tym mniej mi się to
miejsce podoba. Najpierw myślałem, że słońce schowało się za powłoką chmur,
ale teraz widzę, że w ogóle nie ma słońca.
Tutaj to normalne zjawisko.
Pewniej czułbym się, mając miecz u boku.
Mieczy jest tu dość.
Również i takie wypijające dusze?
Pewnie też. Ale czy odczuwasz jakieś szczególne pragnienie? Brakuje ci
eliksiru?
Ku swemu zdumieniu Elryk zrozumiał, że nie czuje słabości. Po raz pierwszy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]