
pobieranie * pdf * do ÂściÂągnięcia * download * ebook
Podobne
- Strona startowa
- Anderson Poul StraĹź Czasu Tom 1 StraĹźnicy Czasu
- Gerber Michael Barry Trotter. Tom 2 Barry Trotter I Niepotrzebna Kontynuacja
- 35. Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik Tom 35 Europejska przygoda
- Ĺw. Tomasz z Akwinu 14. Suma Teologiczna Tom XIV
- Cole Allan & Bunch Christopher Sten Tom 5 Zemsta PrzeklÄtych
- Carranza Maite Wojna Czarownic Tom 1 Klan Wilczycy
- Michael Moorcock Perlowa_Forteca_ _Sagi_o_Elryku_Tom_II
- Clancy Thomas Leo (Tom) 5 Zwiadowcy 3 Walka KoĹowa
- (18) Szumski Jerzy Pan Samochodzik i ... Bursztynowa Komnata tom 2
- Herbert Frank Tom 5 Heretics of Dune
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- spholonki.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w łóżku. Nie było na co czekać, oboje wiedzieliśmy, po co tu przyjechaliśmy. Jeśli
chodzi o mnie, to poszłabym z nim do łóżka już tamtej nocy, kiedy poznałam go
w dyskotece. To, że on tyle wytrzymał, dawało mi cichą nadzieję, że jest to
chyba coś więcej niż tylko pożądanie i seks. Lecz teraz wyłączyłam całkowicie
myślenie, bo ogarnęła mnie tak silna fala niesamowitych doznań, że skupiłam się
wyłącznie na własnym ciele. A ono właśnie stawało się narzędziem w cudownych
silnych dłoniach Ivo. Pieścił mnie, całował, anektował każdy kawałek mnie
i szeptał, wciąż szeptał te chorwackie słowa, z których niczego nie rozumiałam,
ale podświadomie czułam, że są piękne i szczere.
Ti si moja radost. Nie znam kako sam mogao ~ivjeti bez tebe[4].
Wygięłam się ku niemu, wyciągnęłam ręce, pragnęłam poczuć go w sobie,
jednak uśmiechnął się przekornie i, patrząc mi w oczy, schodził coraz niżej, aż
wreszcie dotknął ustami wnętrza moich ud. Opadłam na poduszkę bez sił,
zacisnęłam dłonie na prześcieradle i dałam się porwać silnej fali rozkoszy, którą
zafundowały mi jego język i palce. Zanim zdążyłam odzyskać świadomość,
usłyszałam trzask rozrywanej paczuszki z prezerwatywą.
Nie musisz. Biorę tabletki.
Jestem czysty. Z nikim bardzo dawno&
Ufam ci wyszeptałam. Chodz do mnie.
Jego oczy błyszczały, otulając mnie swoim brązowym ciepłem. Wchodził we
mnie powoli, jakby chciał zapamiętać każdą sekundę tego, jak pochłaniał mnie
całą i łączył w cudowny, aksamitny sposób. Ale ja chciałam czego innego,
oszalałam na jego punkcie i pragnęłam, aby on pochłonął mnie drapieżnie
i ostro, co przecież dostrzegałam w jego spojrzeniu.
Bierz mnie. Jestem twoja, Ivo.
W tym momencie zacisnął dłonie na moich nadgarstkach, uśmiechnął się,
zamknął na chwilę oczy, jakby smakując ten moment, kiedy poruszał się we mnie
tak wolno, i po chwili dał się porwać swojemu własnemu dzikiemu pragnieniu,
które mnie wyniosło momentalnie na szczyt i odebrało resztki zdrowego
rozsądku. Poruszał się nade mną, silny, piękny, wpatrywał w moje oczy, dopóki
nie odzyskałam jako takiego rozumienia, co się dzieje. Wówczas opadł na mnie
całym ciężarem i skończył we mnie, wzdychając i całując dziko ramiona
i zagłębienie w szyi.
Miałam wrażenie, że nie ruszę się do końca świata.
Myliłam się.
Już wkrótce on się poruszył i okazało się, że było to dopiero preludium tego,
co miało nadejść.
Te pięć dni na Kor%0ńuli zapamiętam do końca życia. Nigdy jeszcze nie czułam
się taka kochana, ważna, jedyna. Jakbym była tylko ja i on, a cały świat gdzieś
daleko stąd, obok, nie ingerujący w nasz mały dwuosobowy byt. Tak dobrze było
zamknąć się na to, co na zewnątrz, i skupić tylko na sobie, na własnych
odczuciach i doznaniach. Oboje wiedzieliśmy, że to nie będzie trwało wiecznie,
ale wówczas& te nasze pięć dni wierzyliśmy, że poza nami i naszym
szaleństwem nie istnieje nic więcej.
*
Zosia i Zuza obserwowały siostrę, która ze łzami w oczach patrzyła przed siebie
i zdawała się przebywać bardzo daleko. Obie domyślały się, dokąd właśnie
zawędrowała Gabrysia. Opowiadała im o Ivo, czasami milczała, jakby nie chciała
dzielić się z nimi wszystkim, pewne intymności chowając głęboko w sobie.
Nie płacz, Gabi. Zuza przytuliła siostrę mocno, Zosia zaraz dołączyła
z drugiej strony.
Musicie porozmawiać, jeszcze nie wszystko stracone.
On ma dziewczynę. A ja chyba nie potrafię rozmawiać. Pociągnęła nosem
Gabrysia.
Daj spokój. Zuzia pogłaskała ją po głowie i spojrzała na Zosię, dając jej
jakiś znak oczami.
Dobrze wiesz, do czego prowadzą niedopowiedzenia. A skoro było wam
tak cudownie, to& co potem się stało? Gabrysia?
Blondynka otarła mokre policzki i popatrzyła na siostry.
Sama nie wiem. Wzruszyła ramionami. Potem wróciliśmy do Mediolanu,
byłam trochę przeziębiona, a jeszcze pózniej&
*
To niemożliwe. Kręciłam głową i patrzyłam na plastikowy pasek, na
którym widniały dwie kreski: niebieska i czerwona. Jezu, niemożliwe&
Od kilku dni czułam się dziwnie, jakby wewnątrz mnie wszystko się trzęsło,
drgało. Myślałam, że to skutki niedawnego przeziębienia, które dopadło mnie po
powrocie z Chorwacji. Wówczas Ivo zabrał mnie do siebie, dbał, jak tylko mógł,
szykował herbatki, jedzenie, podawał lekarstwa. Wynajmował mieszkanie
w domu należącym do rodziny Francesco, który także zaglądał do mnie, gdy Ivo
musiał gdzieś wyjechać. Nadal czułam się przy nim nieswojo, ale był miły
i przyjacielski, i już nie mówił żadnych dziwnych rzeczy. Czasami tylko patrzył na
mnie tak, że przechodziły mnie dreszcze, ale zaraz potem zachowywał się jak
zawsze. Tłumaczyłam sobie, że to wieloletni przyjaciel mojego ukochanego,
więc muszę go zaakceptować.
Ale teraz& patrzyłam na test ciążowy i nie wiedziałam, co właściwie czuję.
Chciałam płakać, chciałam się śmiać, już łapałam za telefon, aby zadzwonić do
Ivo, za chwilę odrzuciłam aparat na łóżko. To wszystko za szybko, za wcześnie.
Poza tym& Jezu, prosiłam go, aby nie używał zabezpieczenia, przecież brałam
tabletki! Pomyśli, że naciągnęłam go, że oszukałam. Och, o czym ja właściwie
myślę?! Przecież on mnie kocha, ja jego też! Dlaczego zakładałam najgorsze?
Burza myśli nie przestawała szaleć, aż w końcu postanowiłam zadzwonić do
Zosi, bo musiałam o tym komuś powiedzieć. Ucieszyła się, powiedziała, że
w każdej chwili mogę wrócić do domu, ale jeśli nie chcę, to ona przyjedzie do
mnie i może uda się jej ściągnąć naszą zapracowaną Zuzkę.
Powiesz rodzicom?
Westchnęłam.
Nie wzdychaj, tylko mów.
Powiem, oczywiście, że powiem.
A ten twój Ivo? Zosia drążyła temat.
Znowu westchnęłam.
Gabi! mruknęła ostrzegawczo moja siostra.
Jeszcze nie wie. On teraz wyjeżdża, powiem mu, jak wróci, nie będę przed
taką długą trasą mąciła mu w głowie.
Ufasz mu?
No, tak.
Znacie się krótko, padły jakieś deklaracje?
Jezu, Zośka, ale jesteś męczydusza.
Martwię się, wiesz?
Wiem. Potarłam dłonią czoło. Posłuchaj, nie padły jeszcze żadne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]