
pobieranie * pdf * do ÂściÂągnięcia * download * ebook
Podobne
- Strona startowa
- Anderson Poul StraĹź Czasu Tom 1 StraĹźnicy Czasu
- 35. Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik Tom 35 Europejska przygoda
- Ĺw. Tomasz z Akwinu 14. Suma Teologiczna Tom XIV
- Cole Allan & Bunch Christopher Sten Tom 5 Zemsta PrzeklÄtych
- Lingas Ĺoniewska Agnieszka Szukaj Mnie WsrĂłd Lawendy Gabriela TOM 3
- Carranza Maite Wojna Czarownic Tom 1 Klan Wilczycy
- Clancy Thomas Leo (Tom) 5 Zwiadowcy 3 Walka KoĹowa
- (18) Szumski Jerzy Pan Samochodzik i ... Bursztynowa Komnata tom 2
- Herbert Frank Tom 5 Heretics of Dune
- Clancy Tom Zwiadowcy 5 Wielki wyĹcig
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szarlotka.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- To chyba nie jest legalne? - wtrąciła Herbina.
- Ależ jest - skłamał Don. Taką właśnie wyznaczono mu rolę. Ułagodziwszy
dyrektorkę, powrócił do komentowania. - Na boisko wychodzą medmagicy. Nie
martwcie się, ludzie, zawodnicy przeżyją - w słojach!
Trzy czwarte tłumu ryknęło śmiechem.
- Osobiście uważam, że to w bardzo złym guście prych-nął Krwawy Baran.
235
- Gdyby Snajper był tutaj, wiedziałby, komu odjąć punkty - dodał wyniośle Lujusz
Malgnoy. Dopiero co odwiedził Larvala w szpitaliku i postanowił spisać go na
straty, inwestując w kolejnego klona.
Mecz trwał i zespół Zlizgorybu nieco się uspokoił. Nawet zdziesiątkowany, zdobył
szybko trzy gole. Potem jednak drużyna Graffitonu umieściła przed swą bramką
niewidzialną palisadę z zaostrzonych pik. Po tym, jak kilku Slizgorybów nadziało
się na nie, Krwawy Baran nie mógł już dłużej wytrzymać. Zażądał przerwy,
wyskoczył z loży i podpłynął do Barry'ego.
- Hej, sędzio, to był faul oznajmił.
- Niczego nie widziałem - odparł Barry.
- Oni też odparł duch, wymachując zbiorem przepisów. - O, proszę, tutaj piszą:
Dwanaście (b): drużyna, która umieści przed swą bramką jakąkolwiek niewidzialną
przeszkodę, zostanie ukarana strzałami karnymi w liczbie ranionych bądz zabitych
graczy przeciwnika.
- Pokaż to. - Barry zachował zimną krew. - To najnowsze wydanie? A niech mnie,
masz rację. - Za plecami Barana palanciarz Graffitonu mocował do mopa jednego z
graczy Zlizgorybu magnetyczną minę. Barry dmuchnął w gwizdek. - Trzy karne.
Zlizgoryb wykorzystał je wszystkie, a potem mina eksplodowała i niewielka czarna
dziura, która otwarła się w bramce Zlizgorybu, nie tylko wessała ich bramkarza w
inną część galaktyki, ale pochłonęła także Wafla.
Zespół Graffitonu oszalał. Był to pierwszy gol, jakiego zdobyli w tym roku.
236
- Chyba dzieje się coś dziwnego. Herbina zwęszyła znajomy przekręt. Barry!
krzyknęła.
- O co chodzi? - spytał Barry. -Jestem zajęty, porozmawiamy po meczu.
Na boisku został tylko jeden gracz Zlizgorybu, ich Szukacz T. Granville Pfuj.
Mimo jego osamotnienia nie było szans, by ktokolwiek z Graffitonu wyprzedził w
locie tego asa, a już na pewno nie Szukacz Nigel. Prawdę mówiąc, Ni-gel spędził
niemal cały mecz, wisząc do góry nogami i przytrzymując się kolanami i pazurami
swego mopa.
- Dlatego właśnie mam plan wyszeptał przed meczem do syna Barry. - Nige, nie
łap gicza.
- Nie ma obaw. Nigel roześmiał się; już dawno nauczył się żartować ze swego
kiepskiego latania. - Ale czemu?
- Nie każ mi sobie tłumaczyć. To naraziłoby mnie na pózniejszy proces. Po prostu
trzymaj się od niego z daleka.
Tak więc, choć złapanie gicza stanowiło jedyną szansę Graffitonu na wygraną,
wyłącznie Pfuj pomknął jego śladem.
- Pfuj znalazł gicza. Graffitoni niczego nie zauważyli oznajmił z podnieceniem
Junior. Zmusza Pfuja do niezłego wysiłku.
Tłum wstrzymał oddech, Herbinę ogarnęło złe przeczu-
cie.
- Ma go, Zlizgoryb...
Nagle boiskiem wstrząsnęła potężna eksplozja, rozszarpująca Pfuja na strzępy.
Gdy jednak kurz opadł...
- Mam go! krzyknął Nigel.
Przypadek sprawił, że oderwana ręka Pfuja, wciąż ściskająca giez, poleciała w
stronę Nigela. Nie zważając na jej
237
obrzydliwość, zanurkował ku niej na oślep i kończyna Pfuja wylądowała w
wyciągniętej dłoni Nigela.
- Graffiton wygrywa! krzyknął Junior.
Tłum oszalał. Rozwścieczeni uczniowie Zlizgorybu ruszyli do sąsiednich sektorów,
w swej frustracji waląc na oślep wszystko co się rusza. Krwawy Baran założył
miażdżący uchwyt na pustą czaszkę Ledwie Bezmózgiego Billa, podczas gdy jego
ofiara rytmicznie tłukła go w twarz wilgotnym móżdżkiem.
- Błe. Nigel sfrunął na ziemię, upuścił rękę i natychmiast otoczył go
pierścień kolegów z drużyny.
Tymczasem medmagicy miotali się tam i z powrotem, zbierając strzępy
nieszczęsnego Pfuja.
Kiedy Barry wylądował, czekało go mniej ciepłe przyjęcie.
- Przypuszczam, że uważasz to za zabawne - warknęła Herbina.
- Tak - odparł Barry.
- Kilkunastu uczniów Zlizgorybu nie żyje, kilkunastu innych resztę życia spędzi
w słojach ze słoną wodą. A wszystko z powodu durnego meczu?
- Herb, widziałaś minę Nigela? - spytał Barry. - W tej chwili dla niego to coś
więcej niż gra. - %7łona odrobinę zmiękła. Poza tym dodał - daj spokój, to
[ Pobierz całość w formacie PDF ]