
pobieranie * pdf * do ÂściÂągnięcia * download * ebook
Podobne
- Strona startowa
- Kate Sherwood Dark Horse SS (3) Sometimes You Just Know
- Brian Kate Megan Przewodnik Po Chłopcach
- Christenberry_Judy_ _WyjdĹş_za_mnie,_Kate
- GR500. Little Kate Największy skarb
- Coben, Harlan Krótka piśÂ‚ka
- D223. Rimmer Christine Musisz byc dzielna
- Harlequin Br
- Cykl Indiana Jones Indiana Jones i Siedem ZasśÂ‚on Rob MacGregor
- Jo Clayton Skeen 02 Skeen's Return (v1.2)
- Jane vekony jegen tancol Rachel Gibson
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szarlotka.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poczuła coś ciężkiego na swoich biodrach. Podnios
ła się i zobaczyła rękę. Męską rękę. Obróciła się i ujrzała
lekko pochrapującego Luke'a, śpiącego mocno przy jej boku z
twarzÄ… ukrytÄ… w poduszce.
Ostrożnie zmieniła pozycję, żeby móc dokładniej mu się
przyjrzeć.
Zachrapał trochę głośniej i Carey pomyślała, że nigdy nie
słyszała słodszego dzwięku. Oparła głowę na ramieniu Luke'a i
wpatrywała się w jego twarz. Otworzył oczy, jakby wyczuł jej
spojrzenie i uśmiechnął się promiennie. Ten uśmiech trafił
wprost do jej serca.
Przyciągnął ją do siebie i obdarzył mocnym, namiętnym
pocałunkiem, który zdawał się nie mieć końca. Bez odrywania
warg od jego ust Carey próbowała odrzucić kołdrę, która ich
rozdzielała i przylgnąć do Luke'a całym swoim ciałem.
- Wspaniale całujesz - westchnął.
Jego dłonie błądziły pieszczotliwie po jej ciele, potem szybko
ściągnął ten jej nieszczęsny nocny strój i odrzucił go daleko.
Palce Carey ochoczo głaskały jego pierś, a potem zaczęła
zmagać się z paskiem przy jego dżinsach. W mgnieniu oka
leżeli razem nadzy, spleceni w miłosnym uścisku.
- Tęskniłem za tobą. Nawet nie potrafię wyrazić, jak bardzo. -
Głos miał przepełniony tęsknotą i wzruszeniem.
- Ja też za tobą tęskniłam - wyszeptała Carey. -Myślałam, że
już nie wrócisz. - Przywarła do niego, a on pokrył jej szyję i
piersi gorącymi, zachłannymi pocałunkami.
- Nigdy nie mógłbym cię opuścić. Nie wiesz o tym? - spytał, a
jego usta przykryły pączek napiętej, wrażliwej piersi.
RS
110
- Teraz wiem - odparła, nagle z trudem łapiąc oddech, gdy żar
przeszedł od jej piersi do pulsującego jądra kobiecości. Uniosła
biodra, żeby wyjść naprzeciw dłoniom ukochanego i usłyszała
jego podniecające mruczenie, gdy dotarł do jej jedwabistego,
wilgotnego wnętrza.
Potem, jakby na mocy jakiegoÅ› milczÄ…cego porozumienia,
rozmowa zamarła. Ich miłość stawała się coraz intensywniejsza
i dziksza; namiętność zniewoliła te dwa ciała splecione w jedno,
wypełnione uczuciami, zbyt głębokimi, by ubrać je w słowa.
Obydwoje odczuwali pragnienie posiadania i bycia posiadanym,
które nigdy nie może zostać zaspokojone.
To właśnie była miłość. Uczucie, jakiego dotychczas nie
znali.
Kołysząc się w dzikich uściskach Luke'a, Carey szybko
zbliżała się do granicy ekstazy. Drżała, twarz przycisnęła do
jego ramienia, paznokcie wbijała mu w plecy. Chwilę pózniej
poczuła, że on także tam dotarł. Znowu w miłosnym
zapamiętaniu wykrzyczał jej imię.
Tuliła go do siebie, czekając, aż znowu otworzy oczy, co, jak
jej się zdawało, trwało bardzo długo, choć pewnie była to tylko
chwila.
Leżał przy niej, zaspokojony i wyczerpany. Cieszyła się
świadomością, że ma tę moc, która przywodzi go do takiego
stanu.
Czuła, że Luke nie śpi, lecz tylko odpoczywa.
Prawdopodobnie zbiera siły do drugiej miłosnej rundy, na co z
góry się cieszyła. Zwykle nie była taka nienasycona. Ale krótka
choćby rozłąka z Lukiem wydawała jej się wiecznością.
Teraz jednak musiała mu coś powiedzieć. Przyrzekła sobie, że
jeśli go jeszcze kiedyś zobaczy, nie będzie tracić ani chwili.
Teraz nie mogła już dłużej czekać.
- Luke? - zaczęła nieco drżącym głosem. Zamruczał coś
sennie, ale nie otworzył oczu. - Luke, kocham cię - wyznała.
RS
111
Otworzył oczy, podniósł głowę i spojrzał na nią. Chciał coś
powiedzieć, ale zakryła mu usta dłonią.
- Nie, poczekaj... Pozwól mi skończyć. Nie musisz nic mówić.
Naprawdę. Chcę tylko, żebyś wiedział, co ja czuję. Byłam
głupia, że nie wyznałam ci tego wcześniej... gdy ty powiedziałeś
mi o Emily. Tak się bałam po twoim wyjezdzie, że już nigdy nie
będę miała szansy, by ci to powiedzieć.
- Och, Carey. - Luke pochylił się i pocałował ją mocno. - Ja
też cię kocham, najdroższa. Tak bardzo... Czasem wydaje mi
się, że serce wyskoczy mi z piersi, jeśli będę za dużo o tobie
myślał. - Z czułością pogładził ją po głowie. - Bałem się, że
nigdy nie zrozumiesz, dlaczego muszę załatwić sprawy po
swojemu. Sądziłem, że jeśli nawet coś do mnie czułaś, to twoje
uczucia zmieniły się i zaczęłaś mnie nienawidzić.
- Nienawidzić cię? Jakbym mogła?
- Przeze mnie mogłaś stracić swoje dziedzictwo...
- Nie dbam już o spadek - zapewniła go i pogładziła po
twarzy. - Powiedziałam mojej prawniczce, że oddam wszystko
kuzynowi. Zależy mi tylko na tobie. Na tobie i na Tylerze. Pójdę
za wami wszędzie, Luke. Z chęcią zamieszkam z tobą nawet w
twoim samochodzie. Chcę być tam, gdzie ty.
Roześmiał się i pocałował ją w nos.
- W samochodzie, tak? Byłoby nam trochę niewygodnie.
Zwłaszcza w nocy, kochanie - dodał z szerokim uśmiechem. -
Podparł głowę ramieniem. - I wcale nie podoba mi się pomysł
oddania rancza Burkettowi.
- Ale on skieruje sprawę do sądu. To może trwać całe lata i
pewnie przegramy proces. A to miejsce i tak nic dla mnie nie
znaczy bez ciebie.
- Burkett nie może wygrać, jeśli poślubiłaś mężczyznę o
dobrym charakterze", prawda? - spytał Luke. Nawijał na palec
jej złote loki i bawił się nimi. Nie czekając na odpowiedz,
kontynuował: - Widzisz, ustaliłem wszystko z Emily. Zgodziła
się, żeby Tyler został ze mną do końca lata i żebym dzielił z nią
RS
112
opiekę nad nim. Powiedziała też, że pomoże nam w sądzie, jeśli
to będzie konieczne - potwierdzi prawdziwe powody, dla
których brałem udział w bójce.
- Naprawdę? Ale dlaczego? Dlaczego? - Carey wstała. Była
zaszokowana, potem zrobiła się podejrzliwa - Co obiecałeś jej w
zamian, Luke?
Wzruszył ramionami.
- Po raz pierwszy w życiu niczego ode mnie nie -chciała
Powiedziała że dużo myślała gdy zabrałem Tylera. Wiedziała że
zle byłoby, gdyby zadzwoniła na policję, zwłaszcza po tym, co
mi zrobiła i tylko tak mnie straszyła. Z początku była wściekła
gdy zagroziłem jej, że zgłoszę w opiece społecznej, iż znęca się
nad dzieckiem. Musiała zrozumieć, że nie była zbyt dobrą
matką. I że mogę zabrać jej dziecko, jeśli naprawdę się o to
postaram.
- Nigdy byś tego nie zrobił.
- Trudno byłoby przez to przejść. Wyrządziłbym wielką
krzywdę przede wszystkim Tylerowi - westchnął Luke. Miał
nieobecne spojrzenie.
Carey poczuła suchość w ustach. Nie wiedziała, co
powiedzieć i nie chciała mu przerywać.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]