
pobieranie * pdf * do ÂściÂągnięcia * download * ebook
Podobne
- Strona startowa
- Kate Sherwood Dark Horse SS (3) Sometimes You Just Know
- Brian Kate Megan Przewodnik Po Chłopcach
- Christenberry_Judy_ _WyjdĹş_za_mnie,_Kate
- 0528.Litlle Kate Jak kupić uczucie
- York Rebecca Intryga i milosc 05 Moje dziecko moj skarb
- Cities in Flight James Blish
- Elektromagnetyzm rozwiazania
- John Gardner Bond 28 Seafire
- Mlot na czarownice
- 0717. Bright Laurey Harlequin Romans 717 Wić™cej niśź obietnica
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- acwpower.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jeść jajecznicy, domagając się niezmiennie owsianki na zimno.
Podniósł głowę znad talerza.
- Mamo, mo\e powinienem dziś zostać w domu, \eby ci pomóc? - zapytał między jednym kęsem
a drugim.
Uśmiechnął się przymilnie. Georgia świetnie wiedziała, o co mu chodzi. Zrobiłby wszystko,
\eby nie jechać do szkoły i mieć wolny dzień.
- Dam sobie radę - odparta. - Zostanie ze mną Jackson. Ale na ciebie te\ przyjdzie czas. Będziesz
musiał pomagać mi, kiedy wyjedzie.
- Jak długo tu zostaniesz? - zapytał chłopiec gościa, który usiadł przy stole.
- Och, to zale\y od tego, co twojej mamie powie lekarz - odparł Jackson, spoglądając na
GeorgiÄ™. - Chyba kilka dni.
- Fantastycznie - skwitował Noah, pakując do ust kawał grzanki.
Jackson obdarzył go uśmiechem. Georgia te\ była zadowolona. Wychowywany wyłącznie przez
matkę, chłopiec nie miał \adnych kontaktów z mę\czyznami i to ją czasami martwiło. Teraz
mo\na było się przekonać, jak bardzo jest mu potrzebne męskie towarzystwo. Lgnął do
Jacksona. Starał się naśladować go pod ka\dym względem. Nawet przy stole.
Ale nie powinien przywiązywać się do prawie obcego człowieka, uznała Georgia. Za parę dni
Jackson zniknie z jego \ycia, być mo\e na zawsze. Po jego wyjezdzie będą nieszczęśliwi oboje...
- Georgio, podać ci coś jeszcze? Mo\e grzankę? Prawie nie tknęłaś jajecznicy. Wolisz jajka w
innej postaci? - pytał z troską w głosie.
- Nie, dziękuję. Nie jestem głodna.
- Jak kolano? Bardzo boli?
- Nie. Jest znacznie lepiej. Zeszła opuchlizna. - śeby zademonstrować gościowi stan nogi,
wyciągnęła ją przed siebie. - Ale chyba jednak powinien zobaczyć ją lekarz.
- Tak. Koniecznie - potwierdził Jackson.
Z pomocą Noaha weszła na piętro, \eby się ubrać. Stojąc przed szafą i zastanawiając się, co na
siebie wło\yć, usłyszała, jak na dole Jackson dzwoni do agencji wynajmu samochodów i
załatwia jakieś inne sprawy. Dla Georgii było oczywiste, \e pozostanie w Sweetwater
komplikuje mu \ycie. Zamierzała okazać Jacksonowi swą wdzięczność i równocześnie
oświadczyć, \e od jutra sama da sobie radę, bez jego pomocy.
Wybrała długą spódnicę, granatową w brzoskwiniowy, kwiatowy wzór, i dobraną kolorystycznie
bluzkę. Zało\yła bransoletki - du\e, srebrne krą\ki. Zrobiła sobie nawet lekki makija\ i uło\yła
włosy. Oczywiście, nie ubierała się z myślą o Jacksonie. Uznała, \e w spódnicy będzie jej
wygodniej pokazać nogę lekarzowi. A jako \e przy okazji pobytu w mieście zamierzała wpaść
do swego sklepu, musiała więc wyglądać przyzwoicie.
Kiedy chwilę pózniej zjawiła się w saloniku, zobaczyła Jacksona siedzącego na fotelu na
biegunach i czytającego starą, miejscową gazetę. Na widok Georgii uniósł brwi i ze zdumienia
otworzył usta.
- Zwietnie wyglądasz - pochwalił.
- Jesteś gotowy do wyjścia? - spytała, biorąc do ręki torebkę.
- Tak, oczywiście. - Podniósł się z fotela, podszedł do drzwi i z galanterią otworzył je przed
Georgią. - Pomóc ci zejść po schodkach? - zapytał.
- Chyba sobie poradzę - odparła, łapiąc za ostatnią poręcz.
Jackson wyprzedził ją szybko i gdy znalazł się ni\ej, ponownie zaczął się jej z uznaniem
przyglądać. Było to miłe, lecz równocześnie krępujące.
- Aadnie wyglądasz - ponowił komplement, kiedy znalezli się w furgonetce.
Tym razem nie było kłopotu z uruchomieniem silnika. Ruszyli w stronę głównej drogi.
- Miło, \e tak sądzisz. - Georgia roześmiała się lekko. - Do tej pory widywałeś mnie w znacznie
gorszym stanie. Od stóp do głów pokrytą błotem.
- No, mo\e niecałkowicie... - sprostował zamyślony.
A więc przypomniał sobie wczorajszą scenę w łazience i... obsuwający się ręcznik! Georgia
spłonęła rumieńcem i odwróciła twarz w stronę okna. Jackson widział dostatecznie du\o, by
mieć na temat jej urody wyrobione zdanie. Musiała mu to przyznać.
Nachylił się i włączył radio. Dostępne stacje nadawały wyłącznie westernową muzykę country.
Georgia miała wątpliwości, czy odpowiada ona Jacksonowi, ale z jego strony nie usłyszała
\adnego komentarza.
Dojechali dość szybko do przychodni lekarskiej. Georgia pozwoliła Jacksonowi wynieść się na
rękach z furgonetki. Z rękoma zaciśniętymi na jego ramionach i przytulona do męskiego torsu.
Wydawało się jej, \e podró\ z samochodu na chodnik trwała całą wieczność.
Kiedy wreszcie znalazła się na twardym gruncie, rozejrzała się wokoło i nerwowo obciągnęła
ubranie. Nie odwa\yła się spojrzeć na Jacksona, ale wyczuwała, \e jego te\ poruszyło to
zbli\enie. Słyszała, jak odetchnął głęboko. Szybko zało\ył ciemne okulary.
Trzymając Georgię mocno za łokieć, wprowadził ją do przychodni. Flora Potts, recepcjonistka,
przywitała się serdecznie z pacjentką. Wypytywała Georgię o to, co stało się z jej nogą, zganiła
ją za wychodzenie z domu przy tak okropnej pogodzie i interesowała się postępami Noaha w
nauce. Flora była sympatyczną starszą panią, ale piekielną plotkarą.
Podczas całej rozmowy z ciekawością przyglądała się Jacksonowi. Zresztą trudno było się jej
dziwić. Siedząc w plastykowym foteliku i przerzucając jakiś stary magazyn, prezentował się
doskonale. W Sweetwater rzadko kiedy pojawiał się ktoś nowy, wiec obecność obcego
mę\czyzny, i to tak przystojnego, musiała wywrzeć na recepcjonistce du\e wra\enie. Georgia
była przekonana, \e Flora błyskawicznie puści w obieg wszystko, czego się tylko dowie.
- Kto to jest? - zapytała po chwili prawie szeptem.
- Jackson... to znaczy mój znajomy - obojętnym tonem odparła Georgia. - Przeje\d\ał w pobli\u
i... postanowił nas odwiedzić.
Flora przyjęła to wyjaśnienie z wyraznym sceptycyzmem. Kiedy na jej biurku odezwał się
telefon, szybko załatwiła rozmówcę i wróciła do przerwanego indagowania.
- W samą porę. Miło, \e pomógł w potrzebie. I przywiózł cię tutaj... Zamierza dłu\ej zostać?
- Nie sądzę - odrzekła Georgia.
Recepcjonistka ju\ miała zadać następne pytanie, gdy w drzwiach gabinetu lekarskiego staneła
właśnie doktor Sarah Oakely.
Mam szczęście, pomyślała Georgia, oddychając z ulgą.
Lubiła Sarah Oakely i, co więcej, miała dla niej wiele szacunku. Poznały się kilka lat temu i
zaprzyjazniły, mimo \e tryb ich pracy i inne obowiązki nie pozwalały na częste spotkania.
Doktor Oakely była osobą kompetentną i bardzo konkretną. Z miejsca zajęła się pacjentką.
- Wskakuj na stół, ślicznotko - powiedziała z humorem do Georgii. - Ho, ho, ale jesteś
wystrojona. Jak na inwalidkÄ™, wyglÄ…dasz doskonale.
- Piękne dzięki - mruknęła Georgia, wdrapując się na stół.
Sarah zsunęła lewy pantofel pacjentki, ujęła w ręce jej nogę i zaczęła nią poruszać, po uprzednim
dokładnym obejrzeniu kolana.
- Mów, kim jest ten przystojniak siedzący w poczekalni - z miejsca za\ądała wyjaśnień.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]