
pobieranie * pdf * do ÂściÂągnięcia * download * ebook
Podobne
- Strona startowa
- Angelia Sparrow & Naomi Brooks Alive on the Ins
- 0752. Drake Dianne Lekarstwo dla zakochanych
- Jordan_Penny_Juz_nigdy_sie_nie_zakocham_05
- Terry Brooks Kapitan Hak
- Quinn Julia Zakochany hrabia
- Witches Brew Terry Brooks
- 11 Cięć Antologia
- Drawing_chemical_structures_and_graphical_images eng
- McCoy Nikki Keepers Of The Gods 1 Son Of Death
- Excel Nieoficjalny podrecznik excnop
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szarlotka.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Ty to masz szczęście.
Zdziwiła się, \e nie jest na niego zła ani nie czuje zazdrości, i zaczęła się zastanawiać,
czy ten fakt nie powinien jej trochę niepokoić.
Przez chwilÄ™ stali w milczeniu.
- Wiesz co? - odezwał się Andy.
- Tak?
- Pomyślałem, \e mo\e...
- O, mój autobus! - zawołała Helen. - Nie mogę przegapić następnego!
Ale kiedy wsiadała tylnym wejściem, pomyślała, \e pewnie mogłaby przegapić ten, i
kolejny, i jeszcze kilka następnych.
19
- Katie dzisiaj znowu nas zdradza? - spytała Shannona w czasie lanczu.
- Popatrz, jaka sielanka. - Helen wskazała kąt stołówki, w którym siedziała Katie z
Oliverem. Pochylali się nad stołem i gruchali jak dwa gołąbki. - Chocia\ nie wiem, jak długo
mo\e potrwać.
- Nie bÄ…dz takÄ… pesymistkÄ…. WyglÄ…dajÄ… na zakochanych.
- Nie jestem pesymistką, tylko realistką - sprostowała Helen.
Popatrzyła na swój talerz, na którym miała niezbyt estetycznie wyglądającą porcję
makaronu z serowym sosem, i na talerz przyjaciółki. Pierś z kurczaka w zrumienionej
panierce wyglądała apetycznie nawet dla niej, choć nie jadała mięsa.
Na korytarzu na parterze, przy wejściu do sekretariatu, wisiała skrzynka. Uczniowie
mogli do niej wrzucać kartki, na których opisywali swoje \ale wobec szkoły. W zeszłym roku
co najmniej raz w tygodniu spisywała własne spostrze\enia i uwagi. Wszystkie dotyczyły
stołówki. Wyjaśniała, \e wegetarianie nie są przestępcami, których za niejedzenie mięsa na-
le\y karać takimi paskudztwami, jakie im serwowano. Kilka razy dołączyła nawet przepisy na
smaczne i wcale niekosztowne dania wegetariańskie. Ale albo kartek ze skrzynki nikt nie
czytał, albo rzeczywiście ktoś, kto decydował o menu, uwa\ał, \e wegetarianie są dopustem
bo\ym i nale\y ich surowo karać.
- Widziałaś, co wczoraj jadłam na lancz? - spytała przyjaciółkę.
- Chyba te obrzydliwe krokiety - odparła Shannona, krzywiąc się.
- Pamiętasz, jak kiedyś dałam ci je spróbować?
- O Jezu! Nie przypominaj mi tego!
- A widzisz! - rzuciła Helen.
- Nikt cię nie zmusza do niejedzenia mięsa.
- Tu nie chodzi o mnie.
- A o kogo?
- O Olivera.
- A co Oliver ma z tym wspólnego? - zdziwiła się Shannona. - Przecie\ on wcina
hamburgery, i to nie sojowe.
- A jak myślisz, co wcinał wczoraj? Shannona zastanawiała się przez chwilę.
- Stek - przypomniała sobie. - Wczoraj były pyszne steki.
Helen pokręciła głową.
- Otó\ nie. Jadł krokiety z soczewicy.
- Niemo\liwe!
- Widziałam na własne oczy.
- Jadł te obrzydliwe krokiety?!
- Tak. A dzisiaj je ohydny rozgotowany makaron z sosem zwanym serowym. - Helen
nabrała na widelec niewielką porcję i wło\yła do ust. - Serowy! Nie mam pojęcia skąd ta
nazwa.
- Niemo\liwe - powtórzyła Shannona. - Na pewno wziął sobie kurczaka. Jest
przepyszny.
Helen znów pokręciła głową.
- Skąd wiesz? Przecie\ nie widziałaś.
- Ale mogę się zało\yć. Shannona zerwała się z krzesła.
Helen z uśmiecham patrzyła, jak jej przyjaciółka idzie do stolika w kącie, rozmawia
przez chwilÄ™ z Katie, po czym wraca z zawiedzionÄ… minÄ….
- On naprawdę je to świństwo - powiedziała głosem pełnym niedowierzania.
- Myślisz, \e Oliver długo tak wytrzyma? - spytała Helen.
- Nie sÄ…dzÄ™.
- Więc kim jestem? Pesymistką czy realistką?
- W tym wypadku realistką - przyznała Shannona. - Ale tylko w tym.
- W ka\dym razie, dopóki Oliver będzie jadł krokiety z soczewicy, makaron z
serowym sosem albo podobne paciaje, jesteśmy zdane na własne towarzystwo.
Shannona skończyła swoją porcję i w milczeniu patrzyła na Helen, która nie
wyglądała na szczęśliwą.
- A\ takie niedobre? - spytała.
- Nie, bez przesady. Chyba przyzwyczaiłam się ju\ do tego jedzenia. Ale wiesz, o
czymś pomyślałam...
Shannona dostrzegła powa\ny wyraz twarzy przyjaciółki, spojrzała więc na nią tak,
\eby Helen nie miała wątpliwości, \e jest gotowa wysłuchać jej uwa\nie.
Helen rozejrzała się po stołówce.
- Popatrz, Katie siedzi z Oliverem, Priscilla z Nicolasem, Amanda z Patrickiem... -
Przy jednym ze stolików zobaczyła Andy'ego z Sharon. Nie miała pojęcia dlaczego, ale nie
spodobało jej się to. Powędrowała więc wzrokiem dalej. - Susan z Treatem - ciągnęła. -
Scarlett z Tomem, Alex z PatriciÄ…...
- I co w tym dziwnego? Chodzą ze sobą, więc jedzą razem lancz.
- Ale ty nie siedzisz z Collinem.
- No nie. I co z tego?
- To przeze mnie, prawda?
- Daj spokój - rzuciła Shannona.
- Powiedz prawdÄ™.
- Nie wiem, do czego zmierzasz.
- Dobrze wiesz. Gdyby nie ja, siedziałabyś teraz z Collinem.
- Być mo\e - przyznała Shannona.
- Właśnie.
- Bo\e, Helen, o co ci chodzi? SiedzÄ™ z tobÄ…, bo to lubiÄ™. Fajnie mi z tobÄ…. Z Collinem
spotykam siÄ™ po szkole, w weekendy...
- Ale sama powiedziałaś...
- Przyznaj się lepiej, \e chodzi o to, \e inne dziewczyny mają chłopaków, a ty...
Shannona spojrzała na przyjaciółkę i zrozumiała, \e palnęła coś, czego nie powinna
nigdy powiedzieć.
- Przepraszam, plotÄ™ jakieÅ› bzdury.
- Nie, nie pleciesz. - Helen zebrała się w sobie i wykonała nadludzki wysiłek, \eby się
uśmiechnąć. - Najgorsze jest to, \e chyba masz rację, \e właśnie o to chodzi.
- Nie mieć chłopaka to nie jest jeszcze tragedia. Popatrz... - Teraz Shannona
powędrowała wzrokiem po stołach. - Diana siedzi z April i Natalie, Candice z Marshą, Mary
[ Pobierz całość w formacie PDF ]