
pobieranie * pdf * do ÂściÂągnięcia * download * ebook
Podobne
- Strona startowa
- 1589011384.Georgetown.University.Press.Biotechnology.and.the.Human.Good.May.2007
- Wells Herbert George Niew
- Martin,George R R Im Haus Des Wurms
- Coughlin William Kara śÂ›mierci
- Arno Strobel Trumna
- Ian Fleming Bond 14 (1966) Octopussy
- El ne aruld senkinek Harlan Coben
- Jordan Penny Dynastia z Sycylii
- Carranza Maite Wojna Czarownic Tom 1 Klan Wilczycy
- The Eight Doctors Terrance Dicks
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- stirlic.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ona nie tylko wiele pozytywnych cech, ale dzieli też przekonania i
ideały Juliana. Sir Waldo domyślał się, że kuzyn jest częstym
gościem Chartleyów, ale nie towarzyszyły temu towarzyskie
fajerwerki w postaci pikników i wycieczek, jak to miało miejsce w
przypadku Tiffany. Być może dlatego Laurence nie mógł się
niczego domyślić, gdyż zapewne wydawało mu się, że Julian jedzie
do swojej dawnej ukochanej , kiedy znikał z Broom Hall, i
pomylił grzeczność, która nakazywała młodzieńcowi zaglądać od
czasu do czasu do Staples, z niegasnÄ…cym uczuciem do Tiffany.
Właśnie w czasie jednej z takich wizyt Julian dowiedział się, że
piknik na łonie natury, który Tiffany wymogła na ciotce, musi
zostać przesunięty. Charlotte wciąż nie miała siły i była bez
humoru, a doktor zalecił jej kąpiele morskie. Pani Underhill chciała
ją zabrać do Bridlington, gdzie mieszkał jej emerytowany kuzyn
wraz z żoną. Przeprosiła więc Lindetha i Arthura Mickleby'ego, na
którego natknęła się w zielonym saloniku, wyrażając nadzieję, że
nie poczują się dotknięci, ale ona nie ma siły, by wydać przyjęcie,
kiedy Charlotte jest jeszcze tak słaba.
Obaj młodzieńcy wyrazili żal z powodu choroby Charlotte i
życzyli jej szybkiego powrotu do zdrowia, zaś Arthur przypomniał
pani Underhill, że po odrze również zabrano go do Bridlington i że
bardzo szybko doszedł wówczas do siebie.
Właśnie w połowie tej przemowy pojawiła się Tiffany w stroju
do konnej jazdy i z Laurence'em przy boku.
187
- Bridlington? - powtórzyła. - Kto jedzie do tego strasznego
miejsca? - Wyciągnęła niedbale dłoń w stronę Lindetha. - Witam
pana. Dawnośmy się nie widzieli. Och, Arthur, czyżbyś na mnie
czekał? Pan Calver uczył mnie właśnie, jak wiązać lejce. Chyba nie
wybierasz siÄ™ do Bridlington, prawda? To najgorsze i najnudniejsze
miejsce pod słońcem. Czemu nie jechać do Scarborough?
- Nie chodzi o mnie, a o Charlotte - odparł Arthur. - Właśnie
mówiłem pani Underhill, że pobyt w Bridlington bardzo mi pomógł
w rekonwalescencji.
- Ach, Charlotte. Bridlington na pewno dobrze jej zrobi.
Kiedy wyjeżdża, ciociu?
- Cóż, moja droga, chyba zabiorę ją tam jeszcze w tym
tygodniu - odrzekła nerwowo pani Underhill. - Nie ma sensu, żeby
dłużej tu przebywała w takim stanie, a kuzynka Matty już od dawna
zapraszała mnie z Charlotte do siebie. Właśnie przepraszałam jego
lordowską mość i Arthura za przesunięcie na pózniejszy termin
przyjęcia w ogrodzie.
- Mojego przyjęcia w ogrodzie! - wykrzyknęła Tiffany. - O
nie! JesteÅ› dla mnie zbyt okrutna!
- Bardzo mi przykro, kochanie, ale nie możesz przyjmować
gości pod moją nieobecność. To nie wypada!
- Ależ musisz zostać, ciociu! Wyślij z Charlotte nianię albo
AncillÄ™! Bardzo proszÄ™!
- Nie byłabym spokojna, gdyby pojechała beze mnie. I nie
ucieszyłoby mnie żadne przyjęcie, nawet twoje. Nie musisz się
niepokoić, bo zostanę tam najwyżej tydzień. Chyba żeby Charlotte
się nie poprawiło albo nie spodobała jej się kuzynka Matty lub
kuzyn George, co z całą pewnością nie nastąpi. Obiecałam córce, że
z nią pojadę, i zamierzam dotrzymać słowa. Zresztą, i tak bym się z
nią wybrała.
- Jak ona może być tak samolubna?! - wykrzyknęła,
czerwieniÄ…c siÄ™ Tiffany. - Zmusza ciÄ™ do wyjazdu akurat wtedy,
kiedy jesteś mi bardzo potrzebna! Zrobiła to specjalnie, żeby zepsuć
przyjęcie.
188
Arthur spojrzał na nią ze zdumieniem, ale Lindeth odezwał się
pierwszy.
- To chyba naturalne, że pragnie towarzystwa matki.
- Nie! - odparła rozzłoszczona Tiffany. - Równie dobrze
mogłaby pojechać z Ancillą. Przecież może cię zastąpić, ciociu!
Zwietny pomysł, pra-. wda? Na pewno doskonale nam pójdzie!
Pani Underhill nawet nie chciała tego słuchać. Widząc sygnały
nadciągającej burzy, starała się ugłaskać Tiffany, obiecując, iż
zorganizuje przyjęcie, jak tylko wróci do Staples, ale to wywołało
jeszcze większy gniew. Tiffany tupnęła nogą i powiedziała, że nie
znosi opóznień, i dziwi się, iż ciotka dała się nabrać na bredzenie
Charlotte.
- Moim zdaniem, tylko udaje słabość! Robi to, żeby wydać się
bardziej interesującą, ale uważam to za wstrętne i zamierzam jej to
powiedzieć!
- Tego już za wiele! - oświadczył oburzony Arthur. -
Przepraszam, ale nie powinnaś była tego mówić. - Po chwili dodał:
- Chociaż uważam takie przyjęcie za wielce miłą odmianę, to parę
osób mogłoby być odmiennego zdania, cóż, pani Chartley nie
puściłaby Patience, a moja mama też nie pozwoliłaby przyjechać
siostrom na wieczorne przyjęcie w ogrodzie przy świetle księżyca.
- Właśnie! Też tak mówiłam - przyłączyła się pani Underhill.
- Kto by się o nie troszczył? - rzekła pogardliwie Tiffany. - Są
potwornie nudne ze swoimi pretensjami!
Arthur poczerwieniał i wstał, żeby wyjść. Pani Underhill była
potwornie zażenowana i posłała i nu wiele mówiące spojrzenie, ale
Tiffany tylko odwróciła się do niego bokiem i rzuciła, że jest tak
samo nudny, jak jego siostry.
- Pozwoli pani, że ja również pójdę - włączył się Lindeth. -
Proszę przekazać Charlotte wyrazy szacunku i ostrzec, żeby
uważała na kraby, kiedy będzie się kąpać. Idziesz, Laurie?
- Och, nie czekaj na mnie. Zastanawiałem się właśnie, panno
Wield, czy moglibyśmy może wybrać się na jeden z wieczorów
tanecznych w Harrogate w zamian za przyjęcie? Czy zgodziłaby się
189
pani? Oczywiście w towarzystwie panny Trent lub jednej ze
starszych dam.
Oczy Tiffany zaraz się rozjaśniły, ale pani Underhill nie
wyglądała na uszczęśliwioną tą propozycją i wciąż się wahała.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]