
pobieranie * pdf * do ÂściÂągnięcia * download * ebook
Podobne
- Strona startowa
- Gregory Philippa Powieści Tudorowskie 06 Uwięziona królowa
- Farmer, Philip Jose Riverworld 1 To your Scattered Bodies
- An Essay on Morals_ A Science of Philoso Philip Wylie
- Farmer Philip JosĂŠPrzebudzenie Kamiennego Boga
- Dick Philip K. Druciarz Galaktyki
- Appanah Nathacha Wesele Anny
- Gordon Lucy WÅ‚oskie wesele
- 476duo.Lawrence Kim Wesele w Szkocji
- Andrew Ne
- Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alpsbierun.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ło już nic, co mogłoby go podniecać? Podobnie jak po ich ślubie? - obawiała się Libby.
Jedyną rzeczą, która mogłaby utrzymać ich wzajemne pożądanie była miłość.
Libby przełknęła gulę, która urosła w jej gardle. Wiedziała, że musi z nim poroz-
mawiać.
Kiedy weszła tylnymi drzwiami, Rion siedział w kuchni, ubrany jedynie w jasne,
cienkie spodnie, co wydało jej się bardzo zmysłowe.
- Znów wcześnie wstałaś? - zapytał, szukając śladów porannych mdłości. Rzeczy-
wiście wyglądała blado. - Usiądz. - Podsunął jej jeden ze stołków. - Kawę?
- Mmm... tak, dziękuję. - Nie chciało jej się pić, ale pomyślała, że dobrze będzie
zająć czymś ręce.
Gdy odwrócił się, aby wyjąć z szafki kubek, cieszyła się, mogąc uniknąć jego
przenikliwego wzroku.
- Rion, chciałam z tobą o czymś porozmawiać.
Wpatrywał się w otwartą szafkę. A więc stało się. Domyślił się, widząc, jak co-
dziennie wcześnie wstaje. Jego serce przepełniła radość, ale od razu ją zdusił. Chociaż
przez ostatnie miesiące starał się sprawić, aby Libby zapomniała o jego pochodzeniu,
wyraz jej twarzy, gdy weszła do kuchni mówił jasno, że mu się nie udało.
- Domyśliłem się - powiedział ponuro, odwracając się do niej.
- Czyżby? - Libby zamrugała oczami, a jej serce zaczęło bić szybciej.
- Do tego nie trzeba być detektywem, Libby - dokończył, nalewając kawę i prze-
suwajÄ…c kubek w jej stronÄ™.
A więc to nie była jej fantazja. W ich małżeństwie czegoś brakowało. Podniosła
kubek do ust, ciesząc się, że chociaż częściowo może ukryć twarz przed tym, co ma na-
stąpić.
- W takim razie chciałabym się dowiedzieć, co o tym myślisz.
- Nie sądzę, żeby moje uczucia się tu liczyły.
- Oczywiście, że się liczą. - Libby zmarszczyła brwi.
R
L
T
Rion potrząsnął głową. Wiedział, o co chodzi. Chciała, żeby się otworzył i przy-
znał, że sam nie jest w stu procentach szczęśliwy, wtedy będzie mogła czuć się mniej
winna, że nie darzy go uczuciem. Miała jednak pecha.
- Chciałem dziecka pięć lat temu, Libby, i nadal go chcę.
- Słucham? - Prawie zakrztusiła się kawą.
Powtórzył w myślach, co przed chwilą powiedziała i nagle zdał sobie sprawę, że
być może mówią o dwóch różnych rzeczach.
- Chciałaś przecież porozmawiać o tym, że jesteś w ciąży, prawda?
- %7łe jestem... - spojrzała na niego w osłupieniu, starając się zrozumieć, co właśnie
powiedział. - Nie, nie jestem. Dlaczego tak pomyślałeś?
Jego nadzieja ulotniła się momentalnie.
- To się często zdarza, gdy dwoje ludzi uprawia seks bez zabezpieczenia. Nawet
ludzie tak różni jak ty i ja - wyjaśnił ironicznie.
- Ale nie kochaliśmy się bez zabezpieczenia. Powiedziałam ci przecież, że...
I wtedy z przerażeniem zdała sobie sprawę, że tej nocy, w rezydencji burmistrza,
gdy powiedziała mu, że prezerwatywa jest zbyteczna, nie wyjaśniła w końcu dlaczego.
Nie mógł przecież tak po prostu tego wywnioskować, kiedy ich związek nadal wisiał na
włosku.
- Powiedziałaś, że... - ponaglił zniecierpliwiony.
Wtedy dotarło do niej, że mógł tak pomyśleć.
Przez ostatni miesiąc kochał się z nią jak gdyby mechanicznie, po to tylko, żeby
zaszła w ciążę. Chociaż chciała wierzyć, że robił to, bo ją kochał, wyraz jego twarzy
mówił co innego. Zrozumiała, że to tylko rozszerzenie ich pierwotnej umowy, aby poka-
zać wyborcom, jak bardzo ceni rodzinę.
- Biorę tabletki antykoncepcyjne - dokończyła ze złością. - Myślałam, że się domy-
śliłeś...
- Oczywiście - odpowiedział, upokorzony do bólu. - Ależ ze mnie głupiec. To ja-
sne, że zrobisz wszystko, by zabezpieczyć się przed poczęciem dziecka ze mną.
- Biorę tabletki od pięciu lat. Dla wygody, nigdy dla antykoncepcji.
Nigdy? Rion spojrzał jej w oczy, czując, jak uczucie triumfu miesza się z gniewem.
R
L
T
- Więc zawsze wiedziałaś, że żaden mężczyzna nie jest w stanie dać ci takiej roz-
koszy jak ja? - Z trzaskiem postawił kubek na stole. - Czy to nie pokazuje ci, że matka
natura nie dba o podziały klasowe?
- Podziały klasowe? - Libby zmarszczyła brwi.
- Na miłość boską, Libby! - wypalił zirytowany. - Najwyższy czas, żebyś przestała
udawać. Może zawstydza cię fakt, że masz takie same uprzedzenia jak twój ojciec, ale
wiem, że to był powód, dla którego odeszłaś. Dlatego tak długo walczyłaś z pożądaniem
do mnie i dlatego mierzi cię myśl o posiadaniu ze mną dziecka.
Libby z przerażeniem wpatrywała się w jego twarz, mając nadzieję, że się przesły-
szała, ale tym razem dostrzegła jedynie szczerość i otwartość.
Sięgnęła pamięcią w przeszłość, przypominając sobie, jak chorobliwie zależało mu
na poprawieniu ich sytuacji materialnej w Atenach, jak niechętnie rozmawiał z nią o
przeszłości. Czyżby rzeczywiście myślał, że ona uważa go za gorszego do siebie?
Jej całe ciało zaczęło drżeć. Przez te wszystkie lata był o tym przekonany, a jej
odejście potwierdziło jego obawy.
- Rion, nigdy tak nie myślałam. Ani kiedy cię poznałam, ani kiedy się pobraliśmy.
Nigdy.
Nie wyglądał na przekonanego. Pewnie się jej wydawało, że całe życie słyszał, iż
jest nic nie wart. Od rodziny Spyrosa, od jej ojca... Temu przynajmniej mogła jakoś zara-
dzić.
- Poza tym, gdybym podzielała poglądy ojca, wróciłabym wiele lat temu.
Rion spojrzał na nią.
- Kiedy mój ojciec usłyszał o sukcesie Delikaris Experiences, odnalazł mnie i za-
dzwonił, chcąc pojednać się z nami obojgiem. Kiedy mu powiedziałam, że jesteśmy w
separacji, obiecał, że jeśli do ciebie wrócę, przyjmie nas z otwartymi ramionami, a ty
odziedziczysz Ashworth Motors. Gdy odmówiłam, zagroził, że nigdy więcej się do mnie
nie odezwie.
Rion patrzył na nią z niedowierzanie. Jeszcze niedawno stanowiłoby to spełnienie
jego marzeń. Teraz jednak dobra opinia jej ojca była jak policzek - tak niewiele warta jak
zwycięstwo nad Spyrosem.
R
L
T
Jedyną osobą, na której opinii mu zależało, była Libby. Podniósł na nią oczy, pełen
poczucia winy. Czyżby tak bardzo się pomylił?
- Czy chcesz mi powiedzieć, że mogłabyś mieć ze mną dziecko?
Libby poczuła, że zbiera jej się na płacz. Gdyby powiedział, że ją kocha i chce, aby
została matką jego dzieci, byłaby najszczęśliwsza na świecie...
- Nie mogłabym sprowadzić na świat dziecka, nie mając gwarancji, że będzie mia-
ło dwoje rodziców, którzy są ze sobą z odpowiednich powodów.
Zobaczyła, jak zamyka oczy. Gdy ponownie je otworzył, miały zupełnie inny wy-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]