
pobieranie * pdf * do ÂściÂągnięcia * download * ebook
Podobne
- Strona startowa
- KrĂłlowie Kalifornii 06. Child Maureen W wirze emocji (2010) Jericho&Daisy
- Gregory Philippa PowieĹci Tudorowskie 06 UwiÄziona krĂłlowa
- Zagłada. Wojna Pajęczej Królowej księga 4
- Alan Dean Foster Alien Nation
- Laurell K. Hamilton Meredith Gentry 01 A Kiss Of Shadows
- Frederico Moccia MćÂśźczyzna, którego nie chciaśÂa pokochaćÂ
- Guy N. Smith Wyspa
- MultipleAreasOSPF
- Len Deighton Yesterdays Spy
- Clark Catherine Kto na śÂawce Wyci栜 Serce... PamićÂtny dzieśÂ
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szarlotka.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uwolnić...
Kroki.
147
Bś>
Rozdział 14
e>
Prędko!
Jednym mocnym szarpnięciem odebrał pudło królestwu kurzu i cienia.
Trzymał je teraz w rękach, ale siła, z jaką ciągnął, odrzuciła go wstecz, niemal
przewracając.
Kroki zatrzymały się.
Profesor otworzył pudło.
- Nareszcie - powiedział.
Gdy uniósł wzrok nad łóżko, ujrzał w lustrze żelazną maskę.
Pokój w Willi pogrążony był w mroku, tylko jedna lampa podłogowa oświetlała
środek stołu z intarsjowa-ną szachownicą.
Wokół wielkiego owalnego blatu stało kilkanaście solidnych krzeseł o wysokich
oparciach, pokrytych skórą, obitą po brzegach ozdobnymi ćwiekami. Z tyłu
znajdował się drewniany regał, na którym ustawiono trzydzieści jeden cennych ksiąg,
dalej marmurowe popiersie, pianino i para chińskich waz.
Posadzkę ułożono z ośmiokątnych płytek w czterech kolorach: białym, czerwonym,
czarnym i złotym. Granatowy chodnik, zużyty przez lata, dzielił pomieszczenie na
dwie równe części, łączył natomiast jedyne drzwi wejściowe z jedynym balkonem,
otwierającym się na park.
Wilgotna bryza wznosiła się znad zakola rzeki i wprawiała w drżenie jedwabne
zasłony.
148
Sś>
En passant
>
Na balkonie stal mężczyzna, wpatrzony w krajobraz, z rękami założonymi na plecach.
%7łar cygara rzucał czerwony blask na jego wargi.
Drugi mężczyzna siedział przy stole i nerwowo bębnił palcami o blat. Od czasu do
czasu promień księżyca migotał w srebrnym pierścieniu na jego lewej ręce.
Trzeci mężczyzna zajmował fotel, który w cieniu wyglądał na czarny, i ponuro
spoglądał na salę.
- Nie podoba mi się ta sprawa - powiedział, gładząc się po długiej brodzie.
- A co dokładnie ci się nie podoba? - zareagował ten na balkonie.
Zwiatło pojedynczego reflektora przeszyło park, od bramy wjazdowej po wejście do
Willi.
- Moim zdaniem księgarz wie o wszystkim - wtrącił młody człowiek ze
srebrnym pierścieniem.
Mężczyzna w cieniu roześmiał się:
- To niemożliwe. Po prostu niemożliwe.
- Nieprawdopodobne, co najwyżej - odparł tamten.
Mężczyzna z balkonu wszedł do pokoju.
- Oscar Wilde powiedział, że łatwo wierzyć w to, co niemożliwe, ale nigdy nie
uwierzymy w to, co nieprawdopodobne. - Zgasił cygaro w kryształowej popielniczce.
- Kto był z księgarzem? - zapytał.
- Dziewczynka... dwanaście... może czternaście lat -odpowiedział młodzieniec.
149
- Co o niej wiemy?
- To córka jego siostry
- A siostra?
- Jest w Stanach Zjednoczonych.
- Z powodu pracy?
- Zdrowia.
- Choruje?
- Jej mąż choruje. Ona zawiozła go na leczenie. Cierpi na rzadką...
Mężczyzna, który zgasił cygaro, wykonał krótki ruch ręką.
- Nieważne, na co cierpi. Chciałem tylko zrozumieć, jaki jest związek między
naszym dzielnym księgarzem a dziewczynką.
- Naszym szalonym księgarzem... - podsunął brodaty mężczyzna, siedzący w
cieniu.
- Chciwym, co najwyżej...
Młody człowiek zsunął z palca srebrny pierścień, po czym założył go na powrót.
- Cóż. Na pewno zastosował wobec niego tę samą technikę, co wobec innych...
- Wszystkich można kupić.
- A jednak to dziwne. Bogliolo nigdy nie fascynował się pieniędzmi.
- Ale łowami tak.
Mężczyzna, który przedtem stał na balkonie, przestawił lampę, tak aby zrobiło się
jaśniej. W ten sposób
150
i >>
oświetlił motto, którym opatrzono szachownicę. Cztery litery, po każdej kropka:
F.E.R.T.
- Możliwe, że akurat w tej chwili pieniądze są mu potrzebne...
- Dla męża siostry?
- Właśnie.
Na parterze Willi otworzyły się jakieś drzwi. Kroki na schodach.
Oczekiwany czwarty gość przybył.
- Pozostaje do ustalenia, jak dużo wie o kolekcji. I kiedy powinniśmy
interweniować - stwierdził mężczyzna z brodą.
- Ja już dzisiaj próbowałem interweniować - powiedział młodzieniec.
Mężczyzna, który przestawił lampę, uderzył pięścią w stół.
- Sytuacja jest poważna. Jesteśmy zagrożeni. I doskonale wiecie przez kogo...
- To zawsze wiedzieliśmy.
- Ale nigdy bym nie przypuścił, że posunie się tak daleko.
- Wrócił tutaj, prosto do naszego domu.
- To znaczy, że jest blisko rozwiązania.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]