
pobieranie * pdf * do ÂściÂągnięcia * download * ebook
Podobne
- Strona startowa
- Dragonlance Anthologies 01 The Dragons Of Krynn
- Kurtz, Katherine Adept 01 The Adept
- Bova, Ben Orion 01 Orion Phoenix
- James M. Ward The Pool 01 Pool of Radiance
- Trylogia mgĹy 01 KsiÄ Ĺźe MgĹy Carlos Ruiz Zafon
- Essentials of Maternity Newborn and Women's Health 3132A 01 p001 020
- Mackenzie_Myrna_ _Narzeczone_z_Red_Rose_01_ _Odnaleziona_muzyka_
- 11.Oblicza namietnosci 01 Zapach kobiety Jo_Leigh
- Carole Cummings [Aisling 01] Guardian [Torquere] (pdf)
- Barton Beverly Cherokee Point 01 PiÄ ta ofiara
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- acwpower.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Dość! - krzyknęła Eve. - Koniec tych gierek, Mal. Gdzie jesteś? Mówię, że to
koniec!
Mal wyłonił się zza drzwi znajdujących się dokładnie naprzeciwko Eve. Na
twarzy nadal miał ten wkurzający uśmiech.
Eve zwinęła dłonie w pięści i usłyszała trzask przeskakujących między palcami
iskier. W następnej chwili jej nozdrza wypełnił swąd spalenizny. Bardzo dobrze.
Miała nadzieję, że spaliła parę cieni. Nie było jej już tak trudno jak wcześniej.
Mal zbliżał się do niej, wydawał się rozbawiony. Rozbawiony!
Wyciągnęła przed siebie ręce, rozstawiając szeroko palce. W stronę Mala
pomknęły ogniste błyskawice. Wydał z siebie okrzyk zaskoczenia, próbując
uskoczyć. Nie zdążył. Jego ciało przemieniło się w chmurę dymu. Cienie się
ulotniły.
Udało się! Zabiłam go! - uświadomiła sobie Eve, z rękami nadal wyciągniętymi
przed sobą. Odetchnęła głęboko. Powoli zaczęła opuszczać ręce. Ciągle
pulsowały po tym gwałtownym przepływie energii. Nawet jej kości zdawały się
drgać.
Ale nim zdążyła opuścić je do końca, chmura dymu - tyle pozostało z Mala -
zaczęła przemieszczać się w jej stronę. Eve naprężyła palce. Czy zostało jej dość
energii, by wypuścić kolejne błyskawice? Nie zdążyła się tego dowiedzieć.
Chmura zgęstniała, przybierając postać Mala. Stanął między jej wyciągniętymi
rękami, z twarzą zaledwie parę centymetrów od jej twarzy.
1 1 1
Nim się spostrzegła, złapał ją za nadgarstki Bez otaczających ją cieni czuła się
taka lekka. I było jej przyjemnie. Ciało Mala promieniowało ciepłem,
ogrzewając jej wyczerpane kończyny.
Jego oczy płonęły pożądaniem. Pragnął jej. Potrzebował jej.
A ona chciała przysunąć się do niego o tych parę dzielących ich centymetrów.
Chciała położyć głowę na jego ramieniu. Ale najbardziej ze wszystkiego chciała
poczuć jego wargi na swoich. Chciała w końcu przeżyć pocałunek, o którym od
tak dawna ma-rzyła.
Mal uśmiechnął się, jakby czytał w jej myślach. Przyciągnął ją do siebie,
zarzucając jej ręce na swoją szyję. Jego usta zaczęły się do jej zbliżać. Owionął
ją ten cudowny zapach dymu. Eve rozchyliła wargi.
Rozdział 25
Eve, nie! - wrzasnęła Jess.
- Zabieraj od niej te obleśne łapska! - krzyknął Luke.
Wraz z pojawieniem się jej przyjaciół prysło diabelskie zaklęcie. Eve zdała
sobie sprawę, że jest w holu, a nie w żadnym dziwnym, ośmiobocznym
pomieszczeniu setki pięter nad ziemią. Mal był demonem, a ona prawie go
pocałowała.
- Wynocha! - ryknął Mal. Zrobił krok w ich stronę, uwalniając Eve.
- Nie ma problemu - odparł Luke. - Ale Eve idzie z nami. - Wyciągnął po nią
rękę. Eve chciała do nich iść, ale wtedy Mal zaczął się śmiać, znowu
wypluwając obrzydliwe, wijące się cienie. Wirowały wokół Luke'a i Jess jak
czarne tornado. Eve słyszała, jak cienie znowu szeptały te swoje grozby i
roztaczały straszne wizje.
- Nie słuchajcie ich! - zawołała.
Jess zakryła uszy dłońmi i zacisnęła mocno powieki. A przy okazji usta. Tak
bardzo, że aż jej zsiniały.
- W trudnych chwilach zawsze pamiętam, że od zarania dziejów prawda i miłość
zawsze zwycięża -powiedział Luke. - W trudnych...
Eve uświadomiła sobie, że recytował jeden z cytatów z Gandhiego, które
umieścili w swoim referacie. Przyłączyła się do Luke'a:
- W trudnych chwilach zawsze pamiętam, że od zarania dziejów, prawda i
miłość zawsze zwycięża.
Cienie zaczęły miejscami ciemnieć, gęstnieć, przybierając ludzkie postaci. Eve
zachłysnęła się powietrzem, rozpoznając trzech z czwórki kolesi, którzy
zaatakowali ją przed domem Mala. Brakowało tego, którego spaliła.
Uświadomiwszy to sobie, poczuła przypływ pewności siebie. Demon się nie
odrodził. Unicestwiła go jej supermoc. Jej supermoc.
1 1 2
- W trudnych chwilach zawsze pamiętam, że od zarania dziejów prawda i miłość
zawsze zwycięża -recytowali razem Luke i Eve.
Mal znowu się zaśmiał. Krążący wokół Luke'a i Jess pomocnicy też się
zaśmiali.
- Chłopcze, nie masz pojęcia, o czym mówisz - po-wiedział do Luke'a Mal. -
%7łyjesz ledwie chwilę, a ja żyję od zarania dziejów i mogę ci powiedzieć, że
prawda i miłość zawsze były zwyciężane przeze mnie i moich braci.
Luke go zignorował, nadal powtarzając cytat. Jak mogłam choć przez chwilę
wierzyć, że Luke był demonem? - pomyślała Eve. Jak mogłam pragnąć, żeby
Mal mnie pocałował? Tak bardzo pomyliłam się co do nich obu!
Przepełniła ją wściekłość. Była wściekła na Mala za całe zło wyrządzone jej
miastu, jej przyjaciołom.
Ale jeszcze bardziej była wściekła na siebie, że tak dała mu się zwieść. Ryknęła
z furią, wyrzucając przed siebie ręce, z których wystrzeliła cała seria ognistych
błyskawic.
Zaskoczyła Mala. Nie zdążył nic zrobić. Ogniste błyskawice trafiły go w pierś.
Upadł na kolana, krztusząc się i kaszląc. A potem zaczął wymiotować, ale było
to dziwne, bo wymiotował jakby drobinkami światła. Były w najrozmaitszych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]