
pobieranie * pdf * do ÂściÂągnięcia * download * ebook
Podobne
- Strona startowa
- Daley Brian Gwiezdne Wojny Przygody Hana Solo 02 Zemsta Hana Solo
- Honor 02 Honor Bound Radclyffe
- Anthony, Piers Tarot 02 Vision of Tarot
- Jo Clayton Skeen 02 Skeen's Return (v1.2)
- Saga rodu Michorowskich 02 Córka Michorowskich Rohóczanka Anna
- Star Wars Black Fleet Crisis 02 Shield of Lies Michael P Kube McDowell
- Hawkins Rachel Dziewczyny z Hex Hall 02 Diable Szkło rozdz 1 18
- Chloe Cole [Naughty Godmother 02] Tempting Trent [EC Twilight] (pdf)
- Akademia Mitu 02 Pocałunek Gwen Frost Estep Jennifer
- Christine Feehan Mroczna Seria 12 Dark Melody
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ilemaszlat.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
holu. - Nareszcie trochÄ™ samokrytycyzmu. Gdzie tu
jest termostat? W domu jest piekielnie zimno.
Gideon wniósł bagaże. Jemu mroczny stary dom
wcale nie wydawał się zimny. Przeciwnie, promienio
wał ciepłem i życiem - za sprawą Sarah, która już
zdążyła postawić czajnik na gazie i rozkręcić ogrzewa
nie, a teraz krążyła, odsuwając stare kotary, by
wpuścić do wnętrza promienie słońca.
Gdy zapadła noc, Gideon siedział na sofie w salo
nie, mając obok siebie kocura. Ellora gdzieś zniknęła.
Podejrzewał, że wprosiła się Sarah na łóżko.
- Zostawiły nas samych, chłopie - powiedział do
swego towarzysza, pociÄ…gajÄ…c Å‚yk brandy.
Miał cholerne szczęście, że tak łatwo mu poszło,
choć mało brakowało, a zepsułby wszystko tam,
w samochodzie, kiedy zarzucał Sarah, że uwodzi go, by
zrezygnował ze swojej części Kwiatów.
Kwiaty... Wspomnienie bukietu królującego na
stole w kuchni na nowo doprowadziło go do pasji.
Jak mogła przyjąć od Jake'a te kwiaty? Gorzej,
jak mogła pozwolić, żeby trzymał ją za rękę. Do
tykał jej!
Nie, przecież wiedział, że nie miała żadnych zdroż
nych zamiarów. Przy swojej intuicji potrafiła dostrzec
więcej niż inne kobiety. A jednak nie zdawała sobie
sprawy, jak niebezpieczny potrafi się stać Savage. Była
zbyt naiwna, zbyt ufna.
Brak zdrowego rozsÄ…dku, oto jej problem, powie
dział sobie, pociągając kolejny łyk. Ta wspaniała,
zwariowana dziewczyna potrzebuje silnego, mÄ…drego
mężczyzny u swojego boku. Takiego, który uchroniłby
140 " POSZUKIWACZ SKARBÓW
ją przed wpakowaniem się w kłopoty. Który ustrzegł
by przed zalotami Jake'a Savage'a.
Cholerny drań. Dlaczego pojawił się akurat teraz,
kiedy zaczęło mu się już układać z Sarah, kiedy zdał
sobie sprawę, jak ważna stała się dla niego?
Gideon wstał i z kieliszkiem w ręku cicho poszedł na
górę, do sypialni z widokiem na ocean, którą wybrała
sobie Sarah.
Niepewnie ujął ozdobną gałkę. Obróciła się lek
ko. Drzwi nie były zamknięte. Nie był to dowód szcze
gólnego zaufania, raczej Sarah nie mogła znalezć
klucza.
Wszedł na palcach do pełnego cieni pokoju. Ellora,
śpiąca w nogach ogromnego łoża, przeciągnęła się
i miauknęła cicho. Pod prześcieradłami dostrzegł smu
kłe kształty Sarah, zwiniętej w kłębek tak jak kotka.
Włosy rozsypały się na poduszce. Spała mocno, z ręką
podłożoną pod głowę.
Zastanawiał się, co by zrobiła, gdy położył się obok.
Rozmyślał nad tym chwilę, dopijając brandy i z coraz
większym pożądaniem zerkając w stronę śpiącej. Za
wsze miękła pod jego dotknięciem jak wosk. Tak
naprawdę nigdy nie stawiała mu oporu...
Jednym haustem opróżnił kieliszek i odstawił go
na biurko. Już po chwili, nagi, zaczął iść w stronę
łóżka.
- Jeszcze jeden krok, a wrzasnę tak, że sąsiedzi
usłyszą - dobiegł nagle z półmroku głos Sarah.
Gideon stanął jak wryty. Poczuł się jak ostatni
idiota, co go niezmiernie rozdrażniło.
- Dlaczego? Przecież lubisz się ze mną kochać.
Temu nie możesz zaprzeczyć.
- Jeśli myślisz, że będę z tobą spała po tym, co
nagadałeś mi dziś rano, to grubo się mylisz. Idz do
POSZUKIWACZ SKARBÓW " 141
łóżka, Gideon. Do swojego łóżka - zaznaczyła z naci
skiem.
Nie poruszył się.
- O co ci znowu chodzi? Nie rozumiem.
- Po prostu nie mam ochoty cię widzieć. Wyjdz.
- Sarah...
Jeszcze się wahał. Naturalny popęd naglił, by nie
zważać na jej protesty. Był pewien, że gdyby wziął ją
w ramiona, przylgnęłaby do niego namiętnie jak zawsze.
- Daj mi szansę - poprosił. - Chcesz, żebyśmy się
wreszcie porozumieli, prawda? To jest najlepszy spo
sób.
- Nie dzisiaj, Gideon.
- Czekasz, żebym się pokajał? Przeprosił za to, co
powiedziałem rano, tak? Dobrze, jest mi bardzo
przykro.
- O nie, tym razem przeprosiny nie wystarczÄ….
Przemyślałam sobie wszystko dokładnie i wreszcie
wiem, co kłębi się pod twoją tępą czaszką. Najwyższy
czas, żebyś przyznał się wobec mnie i wobec samego
siebie, jaki jest prawdziwy powód twojego dzisiejszego
zachowania.
- Dobrze. Więc jaki jest powód?
Sarah uniosła się i oparła o poduszki. Oczy lśniły jej
w ciemności.
- Dokładnie mówiąc, są dwa. Pierwszy - że boisz
się przyznać, jak bardzo ci na mnie zależy. Drugi - że
jesteÅ› zazdrosny o Jake'a Savage'a.
- Zazdrosny?!
- Boisz się, że może ukraść mnie, a nie Kwiaty,
prawda? No, wykrztuÅ› to wreszcie, Gideon. ZaczÄ…Å‚eÅ›
sobie uświadamiać, że zakochałeś się we mnie, i drżysz,
że rzucę się ramiona tego pięknisia.
Gideon czuł się jak znokautowany.
142 " POSZUKIWACZ SKARBÓW
- To dlatego poddałaś się prawie bez walki, kiedy
kazałem ci zostać?
- Jasne! Jeśli nie miałabym nadziei, że coś do mnie
czujesz, wróciłabym do Seattle. Ale w końcu zro
zumiałam, dlaczego szalejesz jak lew z cierniem w łapie,
i postanowiłam dać ci trochę czasu na zrozumienie
samego siebie. Ale nie pozwolę ci się zbliżyć, dopóki nie
pojmiesz do końca, co do mnie czujesz. Wtedy dopiero
podyskutujemy sobie o zazdrości. Nie bój się. Nie ma
przeszkód, których nie zdołalibyśmy pokonać razem.
Jakimś cudem Gideon zdołał zmusić się do mil
czenia, choć słowa same cisnęły mu się na usta.
Zazdrosny? Zazdrosny o Savage'a? Krew tętniła mu
w żyłach, ale nie z pożądania. Dawno już nie był tak
wściekły. Zacisnął szczęki i wypadł z sypialni, porywa
jÄ…c po drodze ubranie. Od Å‚omotu zatrzaskiwanych
z furią drzwi zatrzęsła się ściana.
Za nic się nie przyzna, że jest zazdrosny o Jake'a.
Nie da jej tej satysfakcji. Poza tym to nie zazdrość,
tylko ostrożność. Musiał trzymać tego drania z dala od
niej, żeby chronić ją przed jej własną naiwnością.
- Jak mogła tego nie widzieć? - mruczał pod no
sem, kładąc się do łóżka. A skoro nie ma ochoty się
z nim kochać, to trudno - mówił do siebie. -Iprędzej
Hades pokryje się soplami, niż znów da się wy
prowadzić w pole przez kobietę i dawnego partnera.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]