
pobieranie * pdf * do ÂściÂągnięcia * download * ebook
Podobne
- Strona startowa
- Januszewska Krystyna Przytula㇠kamienie
- Clóvis de Barros Filho (Prof.) A V
- Emily Bronte Wichrowe Wzgórza
- Haunted Women of the Otherworld_Book 5 Kelley Armstrong
- Jane Lisa Smith Pamić™tniki wampirów 04 Mrok
- James Axler Outlander 02 Destiny Run
- Jeff Long A Princess of Jasoom
- Dragonlance Elven Nations Trilogy 02 The Kinslayer Wars
- Uklad Sloneczny test AS5
- ALEKSANDER BRĂśCKNER Dzieje kultury polskiej
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alpsbierun.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
co zostaÅ‚o z jej mê¿a. Znaj¹c Sarê, zastanawiaÅ‚em siê potem wielokrotnie, czy
nawet gdybym wówczas przy niej byÅ‚, nie post¹piÅ‚aby tak samo. To jej cholerne
sumienie& wzruszyÅ‚ ramionami. W ka¿dym razie zniszczyÅ‚a mnie. ZostaÅ‚a
ze mnie bezÅ‚adna pl¹tanina uczuæ, ¿alu i cierpienia. Nie bagatelizuj nigdy ludz-
kich uczuæ, James. Potrafi¹ zabijaæ.
Ed spojrzaÅ‚ na Jamesa i uSmiechn¹Å‚ siê.
A jednak nadal ma moc zadziwiania mnie, czego ty jesteS najlepszym przy-
kÅ‚adem. To nastêpna rzecz, której nie nale¿y robiæ lekcewa¿yæ mo¿liwoSci, po-
niewa¿ istniej¹ wszelkie szanse, ¿e ta najmniej prawdopodobna trafi siê wÅ‚aSnie
tobie. PrzyjechaÅ‚em jedynie po to, ¿eby przekonaæ siê, czy nie mógÅ‚bym siê z niej&
otrz¹sn¹æ. I odkryÅ‚em, ¿e wprost przeciwnie, tkwiê w tym wszystkim po uszy. Ty
okazaÅ‚eS siê najbardziej niespodziewan¹ premi¹. Jak ci odpowiada taka rola?
Podoba mi siê odparÅ‚ szczerze James.
Mnie tak¿e zgodziÅ‚ siê Ed. Czy spodziewaÅ‚eS siê kiedykolwiek, ¿e pew-
nego dnia naprawdê siê spotkamy?
Nie wyznał James. Wiedziałem, naturalnie, o twoim istnieniu i akcep-
towaÅ‚em ciê, ale byÅ‚eS kimS szalenie odlegÅ‚ym, jeSli wiesz, co mam na mySli.
Choæ oczywiScie przypuszczaÅ‚em, ¿e jestem twoj¹& kopi¹. MySlê, ¿e gdybym
nie wiedziaÅ‚ o tobie i nagle stan¹Å‚ z tob¹ twarz¹ w twarz, sprawa wygl¹daÅ‚aby
zupeÅ‚nie inaczej. W ka¿dym razie muszê siê przyznaæ, ¿e czuÅ‚em siê strasznie
zdenerwowany. Nie wiedziaÅ‚em, czy& czy ciê polubiê. Mimo tego wszystkiego,
co o tobie usÅ‚yszaÅ‚em, nadal miaÅ‚em pewne w¹tpliwoSci. Prawdê mówi¹c, wyda-
waÅ‚o mi siê, ¿e ktoS tak bliski ideaÅ‚u nie mo¿e istnieæ w rzeczywistoSci& ale
mo¿e, prawda? Mama wcale nie przesadzaÅ‚a.
Tego jej nie mo¿na zarzuciæ oSwiadczyÅ‚ Ed z powag¹. Wiele innych
rzeczy tak, ale nie skÅ‚onnoSæ do przesady.
James milczaÅ‚, obracaj¹c kolistym ruchem resztkê drinka na dnie szklanki.
A co& co zamierzasz teraz zrobiæ?
Z czym?
Ze mn¹.
Co byS chciaÅ‚, ¿ebym zrobiÅ‚?
James zastanawiaÅ‚ siê przez chwilê.
MySlê& ¿e chciaÅ‚bym ciê lepiej poznaæ, no bo przecie¿ chyba powinni-
Smy siê bli¿ej poznaæ? Ale wolaÅ‚bym&
Nie robiæ z tego wielkiej afery? podsun¹Å‚ Ed.
WÅ‚aSnie to chciaÅ‚em powiedzieæ.
Ja te¿ nie mam na to ochoty. Na razie oswajam siê powoli z rzeczywisto-
Sci¹. Wydaje mi siê, ¿e to chwilowo najlepsza polityka, nie s¹dzisz?
Tak stwierdziÅ‚ James z ulg¹. Jak najbardziej.
145
10 Wspomnienia
Dobrze, wiêc& Ed spojrzaÅ‚ na zegarek. Czy musisz wracaæ natych-
miast do Oxfordu?
Niekoniecznie. Mam seminarium jutro o jedenastej, ale to wszystko.
W takim razie mo¿e zjedlibySmy razem kolacjê? PogÅ‚êbimy nasz¹ znajo-
moSæ, jeSli mogê siê tak wyraziæ.
Bardzo chêtnie James byÅ‚ zachwycony.
W porz¹dku. Czy twoja matka nie spodziewa siê przypadkiem wiadomoSci
na temat powodzenia operacji Poznajemy Ojca ?
James parskn¹Å‚ Smiechem.
Ona nawet nie wie, ¿e tu jestem.
Wobec tego& Ed zerkn¹Å‚ ponownie na zegarek.
Czy to jest ten zegarek, który od niej dostałeS? spytał James ciekawie.
Tak.
Ed zdj¹Å‚ go z rêki i podaÅ‚ Jamesowi.
Dobra marka pochwaliÅ‚ James rzucaj¹c Edowi trochê niepewne spojrze-
nie. Mogê?
Mo¿esz.
James otworzyÅ‚ kopertê zegarka i przeczytaÅ‚ napis.
Lubiê Herricka oznajmiÅ‚.
Twoja matka zarzucaÅ‚a mnie cytatami z poezji powiedziaÅ‚ Ed zapinaj¹c
pasek od zegarka.
Przywileje klasycznej angielskiej edukacji? podsun¹Å‚ James z półuSmie-
chem.
Wspomniała ci o tym?
Tak, opowiedziała, jak jej to zarzuciłeS.
Od tamtej pory byłem w zdecydowanie niekorzystnej pozycji.
Ach nie, to wykluczone odparł James z przekonaniem.
Gdzie chciaÅ‚byS zjeSæ kolacjê?
Gdziekolwiek, wybierz sam. Jem wszystko.
Ale ja nie. Lubiê dobr¹ angielsk¹ kuchniê. Jak by ci odpowiadaÅ‚ Simpson?
Rwietnie zgodziÅ‚ siê James.
Potrzebujê dziesiêciu minut na przebranie.
To niepotrzebne. Twój mundur jest bardzo elegancki zapewnił szybko
James.
Usta Eda drgnêÅ‚y.
W takim razie wystarczy mi piêæ minut.
MySlê powiedziaÅ‚ James wolno ¿e dobrze by byÅ‚o zadzwoniæ do mamy.
Mo¿na?
Rmiało. Telefon jest tam, na stoliku.
Na drugim koñcu linii Sara zapytaÅ‚a:
Co jest, kochanie? CoS siê wydarzyÅ‚o?
WydarzyÅ‚ siê Londyn i wszystko jest w porz¹dku poinformowaÅ‚ j¹ James.
146
Po krótkiej chwili Sara odezwaÅ‚a siê ponownie:
To znaczy, ¿e dostarczyÅ‚eS paczkê?
WÅ‚aSnie to robiê.
JesteS z Edem? dosÅ‚yszaÅ‚ w jej gÅ‚osie nagÅ‚¹ radoSæ.
Tak. Zabiera mnie na kolacjê.
Nastêpna chwila ciszy.
Wiêc wszystko dobrze? spytaÅ‚a matka, a jej gÅ‚os brzmiaÅ‚ trochê dziwnie.
Wiêcej ni¿ dobrze. Wspaniale. Omal nie zemdleliSmy na swój widok, ale
to& zagrało od pierwszej chwili. James mówił tonem lekkim, ale nabrzmia-
Å‚ym dum¹.
Cieszê siê z twojej aprobaty.
Zapewniam ciê, ¿e jest stuprocentowa.
UprzedzaÅ‚am ciê, ¿e tak siê stanie, prawda?
Tak, ale ja ci nie wierzyÅ‚em. MySlaÅ‚em, ¿e twoja opinia jest mocno przesa-
dzona. Muszê powiedzieæ, ¿e teraz rozumiem, sk¹d ona siê wziêÅ‚a. Chocia¿ raz
czÅ‚owiek okazaÅ‚ siê rzeczywiScie ¿ywym wcieleniem swojej legendy!
WiedziaÅ‚am, ¿e tak bêdzie.
PomySlaÅ‚em sobie tylko, ¿e zadzwoniê, bo miÅ‚o ci bêdzie to usÅ‚yszeæ.
Bardzo zapewniÅ‚a go. Jestem naprawdê szczêSliwa. Dziêkujê, ¿e do
mnie zatelefonowałeS, kochanie.
Czy tê sprawê uznajemy za zaÅ‚atwion¹? chciaÅ‚ wiedzieæ James.
Tak. CaÅ‚kowicie i do koñca.
W głosie matki brzmiało dalekie, nostalgiczne echo smutku, jak gdyby cu-
downa, dÅ‚ugo grana sztuka, uwieñczona wspaniaÅ‚ym finaÅ‚em, dobiegÅ‚a koñca, a ona
sama zmuszona byÅ‚a opuSciæ uwielbiany, nierzeczywisty Swiat, by wróciæ do rze-
czywistoSci SwiateÅ‚ rampy i gÅ‚oSno wiwatuj¹cej widowni.
Wracam na weekend. Zdam ci wtedy szczegółow¹ relacjê obiecaÅ‚ James.
Cieszê siê na ni¹ z góry. Czy Ed jest gdzieS w pobli¿u?
Tak. Chcesz z nim rozmawiaæ?
Tylko słówko.
Poczekaj, ju¿ go proszê.
ZawoÅ‚aÅ‚ Eda i znikn¹Å‚ dyskretnie z jego pola widzenia.
Saro?
SÅ‚yszaÅ‚am, ¿e wszystko poszÅ‚o dobrze?
Gładko jak po lodzie.
A on zasÅ‚uguje na twoj¹ aprobatê?
Ma ocenê celuj¹c¹. Widaæ, ¿e wÅ‚o¿yÅ‚aS w niego mnóstwo pracy, Saro.
Przygotowałam po prostu grunt i tyle przyznała.
Musisz to opatentowaæ w ministerstwie rolnictwa. Twoja metoda czyni
cuda stwierdziÅ‚ Ed. Kiedy bêdê mógÅ‚ siê z tob¹ zobaczyæ, Saro? Mam ci spo-
ro do powiedzenia, ale chcê na ciebie patrzeæ, kiedy bêdê to mówiÅ‚.
Odpowiedziała mu niezbyt pewnym głosem:
147
NiedÅ‚ugo. Kiedy tylko bêdê mogÅ‚a, obiecujê.
No to w porz¹dku odparÅ‚. Tyle mogê poczekaæ.
Postaram siê, ¿eby to byÅ‚o jak najszybciej zapewniÅ‚a.
Nie wiesz, jak czas siê dÅ‚u¿y.
Ale¿ wiem doskonale. Zmieniaj¹c ton dorzuciÅ‚a ¿ywo: Bawcie siê dzi-
siaj dobrze. Zdzwonimy siê jeszcze.
OdÅ‚o¿yÅ‚a sÅ‚uchawkê, a Ed staÅ‚ zdziwiony, wsÅ‚uchuj¹c siê w jednostajne bu-
czenie przy uchu. Ciekawe, co siê staÅ‚o. Mo¿e w pokoju zjawiÅ‚ siê Giles? A mo¿e
nie miaÅ‚a zamiaru daæ siê wci¹gn¹æ w dawne sentymenty? ZmieniÅ‚a ton nadzwy-
czaj gÅ‚adko, widaæ byÅ‚o, ¿e ma wprawê. To by potwierdzaÅ‚o wra¿enie, jakie od-
niósÅ‚ w rozmowie z sam¹ Sar¹ oraz z Jamesem, wnioskuj¹c bardziej z niedopo-
wiedzeñ ni¿ ze słów mÅ‚odego czÅ‚owieka wra¿enie, ¿e w Luttrell Park rz¹dzi
Sara. Dawna Sara pozostawiała jemu wszelkie działania; ta nowa była zdana na
siebie od dÅ‚ugiego czasu i przyzwyczajona do radzenia sobie w pojedynkê. Nie
tylko Anglia zmieniÅ‚a siê w ci¹gu minionych dwudziestu lat; Sarê Luttrell spotka-
ło to samo. Podatna na wpływy, łatwa do pokierowania, zgodna dziewczyna, któ-
r¹ kiedyS poznaÅ‚, raczej odsuniêta od praktycznego ¿ycia, chroniona przez uprzy-
wilejowan¹ egzystencjê w uprzywilejowanej warstwie spoÅ‚ecznej, przeistoczyÅ‚a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]