
pobieranie * pdf * do ÂściÂągnięcia * download * ebook
Podobne
- Strona startowa
- Gordon Dickson Dragon 03 The Dragon on the Border (v1.3)
- Fred Saberhagen Vlad Tepes 03 Vlad Tapes
- 2002 03. Świąteczne podarunki 2. Greene Jennifer Dzieci szczęścia Gwiazdkowy Dom
- Holly Lisle World Gates 03 Gods Old And Dark
- Chmiel Katarzyna Karina Syn Gondoru 03 Ścieżka Umarłych
- Hill_Livingston_Grace_ _Bliżej_serca_03_ _Szkarłatne_róże
- Arthur Conan Doyle Sherlock Holmes 03 Pies Baskerville'Ä‚Å‚w
- Asprin, Robert Thieves World 03 Shadows of Sanctuary
- Alan Dean Foster Catechist 03 A Triumph Of Souls
- Debra Glass [Phantom Lovers 03] Watchkeeper (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ilemaszlat.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jej palce oplatające dłoń Mike'a zesztywniały. Nie mogła myśleć o życiu bez niego, o nim z
innÄ… kobietÄ….
- A zatem, Sam - powiedział miękko - sądzę, że przy tym pozostanę.
Bała się spytać, co miał na myśli, lecz słowa Mike'a sprawiły, że jej serce zaczęło bić
gwałtownie.
- Michael! Skoro nie używasz żadnych środków, mogę zajść w ciążę
- Naprawdę? - Zabrzmiało to tak, jakby zupełnie nie przejął się tą możliwością. Zcisnął
delikatnie jej dłoń. - Miałabyś coś przeciwko temu?
Zignorowała drugie pytanie.
- Sądzę, że to bardzo lekkomyślnie z twojej strony. Powinieneś był czegoś użyć.
- Ja? Dlaczego nie ty?
- Z pewnością bym to zrobiła, ale za pierwszym razem nie miałam nawet czasu, by o tym
pomyśleć, a poza tym byłam zbyt pijana, by myśleć jasno.
- A co mówi zwykle południowa piękność, gdy ma ochotę dać się uwieść? - Dooch, jestem
taaaka pijana .
- Dostanie ci się za to! - zawołała wskakując na niego i próbując go łaskotać. Jej koszula
owinęła się wokół nich.
Nagle coś im przeszkodziło. Obok łóżka stali dwaj bardzo czyści chłopcy i smutno patrzyli na
nich. Nie musieli nic mówić, wszystko co czuli, wypisane było na ich buziach.
Znalezli siÄ™ z dala od domu, od taty, i potrzebowali pociechy. Ani Sam, ani Mike nie zawahali
się, lecz wciągnęli chłopców do łóżka. Malcy przytulili się do siebie niczym dwie połówki jajka i
natychmiast usnęli.
Samantha rozmyślała, że spanie w jednym łóżku z przytulonym dzieckiem nie było dla Mike'a
niczym nowym. Wręcz przeciwnie niż dla niej. Uczucie to poruszyło coś głęboko w niej ukrytego.
- Mike - szepnęła - umiesz robić blizniaki? Próbowała sprawić by pytanie zabrzmiało
lekko, ale nie udało jej się. Pragnęła Mike'a i pragnęła dzieci, które mógłby jej dać.
Wiedział, o co naprawdę pytała. Chciała wiedzieć, czy mogą mieć z sobą dzieci, i zdawał sobie
sprawę, że jego pozytywna odpowiedz będzie zobowiązaniem na całe życie. Ale on już złożył tę
obietnicę pierwszego dnia, gdy się kochali. Nie zastosował wówczas żadnych środków
zapobiegawczych, co było z jego strony bardzo świadomą decyzją.
- Pewnie tak - powiedział w końcu. - Chciałabyś parkę?
- Tak, chciałabym, chyba tak - odparła, jakby nie była to najważniejsza odpowiedz, jakiej
kiedykolwiek udzieliła.
Ich palce splotły się ponad głowami śpiących dzieci i mocno zacisnęły wokół siebie.
27
Mike obudził się, kiedy usłyszał delikatny dzwięk przekręcanego w drzwiach klucza. Od czasu
napaści na Sam nigdy nie sypiał głęboko, zawsze nasłuchiwał jednym uchem. Ale dziś wiedział, że
to Kane wchodzi przez drzwi frontowe, gdyż pomimo demonstrowanej na zewnątrz nonszalancji,
jego brat miał bzika na punkcie swoich chłopaków i niechętnie spuszczał ich z oczu.
151
Mike wysunął się cicho z łóżka i wyszedł z pokoju na palcach. Wciągał właśnie spodnie, gdy
wszedł Kane.
- Widzę, że dom ciągle stoi - powiedział. - Czy te moje łobuzy przyprawiły twoją panią o
złe sny? A może zrobiła jedyną sensowną rzecz i odeszła od ciebie?
Mike nie odezwał się, lecz przyłożył palec do warg i kiwnął ręką na Kane'a. Powoli otworzył
drzwi od sypialni, którą dzielił z Sam i pozwolił bratu zerknąć do środka. Samantha leżała na
plecach, a w zagłębieniu każdego ramienia gościła po jednym z synów Kane'a: jeden leżał na
brzuchu, z buzią wciśniętą w ramię Samanthy, a drugi na boku, półleżąc na niej.
- Tak dawno już nie widziałem ich czystych, że nie jestem pewien, czy potrafię ich
rozpoznać.
Mike zamknął drzwi i spojrzał na brata. Jego uczucia odzwierciedliły się w oczach:
- Boże, jak ja ci zazdroszczę!
Mike uśmiechnął się, lecz w jego uśmiechu był także cień smutku, gdyż myślał o śmierci
swojej bratowej. Ale ten smutek uleciał wraz z radosnym okrzykiem Tatuś i dwoma świstami
przecinającymi powietrze. Trzymając ciężkie od snu dzieciaki Kane powędrował do salonu.
- Sammy! - krzyknął jeden z chłopców, wyciągał rękę, zapraszając w ten sposób Samanthę,
by do nich dołączyła, ale Mike położył rękę na drzwiach, niczym zaporę.
- O, nie, potwory, już dość długo ją mieliście. Teraz pora na mnie. - Zatrzasnął drzwi,
zamknął na klucz, popatrzył na Samanthę, która się właśnie budziła, podkręcił wyimaginowanego
wąsa, i wyśpiewał: - A teraz, moja piękna...
- Mike - Samantha usiadła na łóżku - nie możesz... To znaczy, w domu są ludzie.
- To się często zdarza w mojej rodzinie - opadł na łóżko, złapał ją w pasie i przyciągnął do
siebie.
- Mike, naprawdę nie możesz. Twój brat...
- On wie wszystko o pszczółkach i motylkach. - Manipulował fachowo przy kraju jej
koszuli, ona zaś broniła się bez przekonania. Bez przekonania, bo co by było, gdyby udało jej się
obronić?
* * *
Kiedy Samantha wyszła wreszcie z łazienki, zastała Kane'a w pokoju śniadaniowym,
zakopanego za The Wall Street Journal , a blizniaki pożywiające się na podłodze.
- Co oni jedzą? - spytała, choć bardzo dobrze widziała, co dał im do jedzenia. Chciała
jednak, by Kane to potwierdził. Trudno jej będzie polubić tego faceta.
- Ciastka. I dietetyczną colę - odpowiedział zupełnie nie zainteresowany jakością ich
jedzenia.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]