
pobieranie * pdf * do ÂściÂągnięcia * download * ebook
Podobne
- Strona startowa
- Anne McCaffrey Freedom 2 Freedom's Choice
- Anne McCaffrey Cykl JeĹşdĹşcy smokĂłw z Pern (10) Renegaci z Pern
- Anne McCaffrey Ship 04 The City Who Fought
- Anne Hampson Not Far from Heaven [MB 915] (pdf)
- Duquette Anne Marie Ocalony przez miłość
- Anne Emery Cecilian Vespers, a Mystery (pdf)
- Anne McCaffrey Planet Pirates 1 Sasslnak
- O'Brien Anne 03 Pierwsza miłość
- Anne McCaffrey Pern 00 Threadfall
- Hathaways 03 Tempt Me At Twilight
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alpsbierun.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
upiory. - Aż radość bierze, gdy się na nich patrzy. Gdyby wszystkim było ze sobą tak
dobrze... - dodała, unikając wzroku Sigrid.
Ta w milczeniu pokiwała głową i bawiła się kłębkiem, który leżał obok niej na ławie. Po
chwili odezwała się z lekkim ociąganiem:
- Wiesz, że nie zwykłam rozpowiadać plotek, Mali. I nigdy też nie poświęcam im uwagi -
dodała z powagą. - Nie wspomniałabym o tym ani słowa, gdybym się nie obawiała, że
usłyszysz to od kogoś innego. A tego bym nie chciała. Wolę już ci to sama powiedzieć.
Chodzą pogłoski, że... - urwała na chwilę, jakby jeszcze raz rozważała w myślach, czy
powinna o tym mówić, czy nie, wreszcie odetchnęła głęboko i dodała: - Ludzie gadają, że
Samuel nie potrafi trzymać rąk z dala od młodych dziewcząt, które przychodzą na wieczorne
rekolekcje.
Mali podniosła wzrok, czując w piersi bolesny ucisk.
- Jak to? - zapytała.
- Niestety, nie wiem więcej nad to, co usłyszałam - odparła Sigrid wymijająco. - Nie
zwykłam słuchać plotek - powtórzyła. - Zresztą nie wiadomo, ile w tym prawdy, wiesz.
Słyszałam jednak od kilku osób, że po rekolekcjach Samuel zawsze zostaje z jakąś młodą
dziewczyną. Oczywiście by walczyć o jej duszę - dodała z pogardą. - Jeśli jednak chodzi o to
jego zbawianie...
Mali poczuła, jak ściska ją w żołądku. Do niej nie dotarły żadne plotki, ale pewnie nikt
poza Sigrid nie miał odwagi jej tego powiedzieć. A już najmniej Ruth, o ile ona coś wie. Ale
pewnie się czegoś domyśla, skoro chodzi na wszystkie spotkania. Jeśli Samuel zostaje, ona
sama musi wracać do domu. Rzadko widywali ją teraz w Stornes, a kiedy już przychodziła z
Marileną, niewiele się odzywała. Nietrudno było zauważyć, że tylko maleńka córeczka
trzymają przy życiu. Na szczęście dziecko całkiem wyzdrowiało po zapaleniu płuc. Wyrastał
jej pierwszy ząbek. Kiedy się uśmiechała, widać go było niczym maleńkie ziarenko ryżu.
Dlatego też śliniła się bardziej niż zwykle. Ruth skarżyła się, że mała ma rozwolnienie, a
podrażnione dziąsła jej dokuczają, więc bardzo marudzi.
- Tak jest zawsze, gdy dzieci ząbkują - pocieszała ją Mali.
- Ale ona płacze i...
Ruth urwała gwałtownie i zamilkła, ale Mali domyśliła się, co córka chciała powiedzieć.
Dziecięcy płacz nie był na Wzgórzu akceptowany, zdążyła się już nieraz o tym przekonać.
Gdyby Samuel był inny, zupełnie inaczej wyglądałoby ich życie. Ale cóż, nie był! Jeśli
jednak na dodatek potwierdzi się, że uwodzi młode dziewczęta...
Znów przeszły ją ciarki. To nie może być prawda! Przełknęła z trudem ślinę i rzuciła
ostrożnie:
- Nic o tym nie słyszałam...
- I ja wcale nie mam pewności, czy to prawda - powtórzyła Sigrid z naciskiem. - Wiesz,
jak ludzie we wsi lubią plotkować. Wydaje mi się niewiarygodne, by misjonarz poważył się
na coÅ› takiego!
Mali nie odpowiedziała. I jej trudno było uwierzyć, by Samuel zdobył się na taki czyn.
Pewna jednak nie była i to ją męczyło. Postanowiła sama zbadać tę sprawę.
- Słyszałaś zapewne, że Gunvald Bergstad wprowadził się pośpiesznie do Storhaug -
zmieniła temat Sigrid. - Skoro już jestem przy plotkach - dodała, uśmiechając się niepewnie.
- Słyszałam to już jakiś czas temu.
- Rzeczywiście. Nie minęło wiele czasu od momentu, gdy Laura go poznała, a już byli
zaręczeni. A teraz mieszka w Storhaug i zachowuje się, jakby był właścicielem dworu. Tak
przynajmniej mówią ludzie. Ale ślubu nie wzięli.
- Właściwie najbardziej współczuję mieszkańcom Oppstad - stwierdziła Mali. - Ich
swawolna córka nie skąpi im zmartwień.
- A ja myślę najwięcej o Oli Havardzie - rzekła Sigrid. - Temu biedaczynie pewnie nie jest
lekko...
Gdy Sigrid wspomniała o chłopcu, Mali poczuła, jak pali ją twarz.
- Tak, szkoda dziecka - cicho przyznała jej rację.
- Nigdy nie myśleliście o tym, by mu powiedzieć, że Havard jest jego ojcem? - zapytała
ściszonym głosem Sigrid. - Myślę, że czułby się bezpieczniejszy. Nic mi oczywiście do tego -
dodała pośpiesznie.
- Niech zostanie, tak jak jest - ucięła Mali. - Nie mogę... Popatrzyła na Sigrid, a jej
pociemniałe spojrzenie wyrażało, jak bardzo czuje się zraniona.
- Jest mi wystarczająco ciężko, Sigrid - dodała powoli. - Gdyby wyszło na jaw, że Havard
jest ojcem syna Laury, to... Nie... wystarczy mi już tego, co mam - powtórzyła, oddychając
głęboko.
Sigrid nie od razu odpowiedziała. Wstała z krzesła i otrzepała spódnicę.
- Pewnie masz rację - powiedziała tylko. - Muszę już wracać do domu.
Po jej wyjściu Mali długo siedziała zapatrzona w dal. Przypomniała sobie szczęśliwą
twarzyczkę Oli Havarda, gdy pozwalali mu zostać w Stornes, jego rozpromienione oczy, gdy
był blisko Havarda. Powinien się dowiedzieć, kto jest jego ojcem, pomyślała. Ale zaraz
pojawiła jej się przed oczami twarz Laury. Zadrżała i otarła dłonią twarz. Nie, lepiej niech
zostanie po staremu. Jeśli wyda się, że Havard jest ojcem, Laura krążyć będzie nad nimi
niczym jastrząb, co do tego Mali nie miała żadnych wątpliwości. Użyje wszystkich środków,
by Havard wziął na siebie jeszcze większą odpowiedzialność. Będzie grała mu na uczuciach,
mówiąc, że chłopiec go potrzebuje, podczas gdy tak naprawdę ona sama będzie chciała go
zdobyć dla siebie. Mali przeszedł zimny dreszcz. Gorzko doświadczyła, że nie należy
lekceważyć Laury. Skoro najmłodsza córka Oppstadów już raz uwiodła Havarda, może jej się
to udać znowu. Niech więc ta sytuacja pozostanie bez zmian. Lepiej, by mały Ola Havard rósł
w nieświadomości, myślała, ale nie poprawiło jej to samopoczucia.
Tego popołudnia Mali otrzymała list od Tordhild. Aż jej się zrobiło gorąco, gdy wzięła go
do rąk. Pośpiesznie jednak ukryła kopertę w kieszeni fartucha.
- Nie otworzysz? - zdziwił się Havard, myjąc ręce przed podwieczorkiem.
- Zaraz będziemy jeść - odparła krótko Mali. - Przeczytam sobie potem, gdy już
posprzÄ…tam.
Havard posłał jej uważne spojrzenie, ale tylko skinął głową i siadł do stołu. Mali ledwie co
zdołała przełknąć kromkę chleba, zupełnie jakby list w fartuchu ją parzył. Czego dowiedziała
się Tordhild o Samuelu w jego macierzystym zborze w Oslo? Czy ustaliła cos konkretnego?
- SÅ‚yszysz, Mali?
Wzdrygnęła się, gdy głos Havarda przedarł się przez jej niespokojne myśli.
- Co takiego?
- Dwudziestego szóstego listopada przyjeżdża rzeznik.
- Dobrze - odparła. - Musimy tylko tak zaplanować pracę, by w tym czasie odłożyć inne
zajęcia, bo pora uboju to chyba najgorętszy okres w roku.
Zerknęła na Herborg siedzącą obok Oi. Dziewczyna jadła z apetytem, najwyrazniej
przestały już ją męczyć nudności.
- Nauczysz się wielu nowych rzeczy - uśmiechnęła się do młodej gospodyni.
- Paskudne zajęcie - prychnęła Dorbet. - Nie zamierzam pomagać przy zabijaniu zwierząt,
wiesz, mamo.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]